wtorek, 9 lipca 2013

13. A ty co, wróżbita??

Za oknami zaczęło się ściemniać. Rose nie miała ochoty iść na kolacje. Leżała w pokoju z głową w poduszce i płakała. Nie mogła powstrzymać napływających jej do oczu łez. Usłyszała lekkie pukanie do drzwi. Osoba ta nie czekając na odpowiedź weszła do pokoju.
- Hej An, ja… Rosie?? Co się stało?? – Zapytał niepewnie Hugo.
- Wyjdź!!
- Ale…
- Wyjdź!! – Nie zdążył nic więcej powiedzieć, gdy dostał poduszką i wyszedł. Po drodze do pokoju wspólnego spotkał Jamesa.
- Co jest Rose??
- Mnie się pytasz przecież to twoja siostra…
- Ale… już nic..
- Zaraz… płacze w pokoju??
- Tak. – James ruszył w stronę dormitorium dziewczyn.
- O co chodzi?? – Powiedział pod nosem Hugo i ruszył w stronę dormitorium. James wpadł bez jakiego kol wiek uprzedzenia do pokoju i podszedł do łóżka rudej.
- Mówiłem ci, że tak będzie!! Ostrzegałem!! Teraz nie przychodź do mnie z płaczem!!
- Jak byś nie zauważył to ty do mnie przyszedłeś i nie płaczę przez niego kretynie. – Rose odepchnęła go i pobiegła w stronę błoni. Niebo było już czarne, pokryte milionami święcących gwiazd. Księżyc odbijał się w tafli jeziora oświetlając błonia. Większość osób było już w pokojach wspólnych, nieliczni jeszcze dojadali kolację. Nikt nie widział Rose jak biegnie. Podbiegła do pomostu i stanęła na samym końcu z zamiarem skoczenia. Nie zauważyła, że ktoarzyła _________________________________________________________________________________________________________________ś był nad brzegiem jeziora.
- Aż tak źle??
- Ashton? Co tu robisz??
- Lubię popatrzeć na gwiazdy. A u ciebie co, wody zabrakło w dormitorium?? – Rose lekko zaśmiała się przez łzy. – Nie warto…
- Skąd wiesz??
- Jesteś jeszcze młoda. Całe życie przed tobą będziesz miała jeszcze przystojnego męża, gromadkę dzieci. Nie jeśli skoczysz.
- A ty co, wróżbita??
- Nie, ale to jest do przewidzenia, chociaż może… - Podszedł do początku pomostu.
- Nie podchodź bliżej.
- Trytony podobno są bardzo nie przyjemne, raczej się z nimi nie zaprzyjaźnisz. – Podszedł dwa kroki i wyciągnął do niej dłoń. – Złap mnie za rękę. – Rose złapała go i w tym momencie pociągnął ją do siebie. Ruda wtuliła się w niego i zaczęła płakać. Ashton zaczął gładzić ją po głowie i uspokajać. – Mam pomysł. Chodźmy na herbatę.
- Co?? – Złapał ja za rękę i pociągnął w stronę zamku. Gdy weszli do kuchni skrzaty od razu zaczęły ich obskakiwać i wypytywać „Co podać?”.
- 2 herbaty jak można. – Ashton usiadł z rudą na niedaleko stojących krzesłach. Po chwili podszedł do nich skrzat i podał im herbatę. Siedzieli w ciszy, którą przerwał blondyn.
- Co skłoniło słynną Rose Weasley do takiego samobójczego czynu??
- Problemy…
- To chyba dość poważne, wiesz ja mam często rano dylemat jak ułożyć włosy, ale nie skacze od razu z okna. – Uśmiechnął się na co Rose odpowiedziała tym samym.
- Przecież macie dormitorium w lochach. Macie tam okna??
- Przejrzałaś mnie. A tak serio co się stało??
- Problemy z chłopakiem.
- Jakie?? – Gdy spojrzał na minę rudej od razu dodał. – To inaczej. Jak się czujesz będąc z nim?? – Rose lekko zdziwiła się.
- Na początku było jak z bajki, znaczy teraz też tak jest, ale to męczące…
- Jak z bajki, ale cię to męczy? Nie rozumiem…
- Jest zbyt idealnie, monotonie…
- Chciała byś jakiegoś zaskoczenia, spontaniczności??
- Dokładnie.
- To czemu nie zakończysz tego??
- Może to dziwne, ale nie chcę. Chyba czuję coś do niego. To takie w pewnym sensie przywiązanie…
- Przyzwyczajenie. – Wtrącił. Rose kiwnęła głową potwierdzając jego słowa.
- Już późno. Odprowadzę cię pod portret.
- Dobrze. – Gdy wyszli z kuchni Rose zaczęła się lekko trząść z zimna. Ashton zdjął swoją marynarkę i okrył Rose.
- Dziękuję. – Szli w ciszy, gdy stanęli pod portretem ruda odwróciła się do niego. – Dziękuję, że uratowałeś mi życie…
- Nie ma za co.
- To dziwne, że jesteś Ślizgonem. – Ashton zaśmiał się lekko.
- Dużo osób mi to mówi.
- Jakim cudem przyjaźnisz się z Malfoyem?
- On się tylko chowa, robi to co mu każe ojciec. Jest taki jak on chce żeby był. Naturalnie jest zupełnie inny. Nawet da się go znieść. – Rose uśmiechnęła się. – Leć już spać.
- Dobranoc.
- Dobranoc.
- Mam prośbę!! – Krzyknęła za nim.
- Hmmm??
- Może to dziwne, ale przekaż Skorpius’owi dobranoc o de mnie.
- Przekaże. – Uśmiechnęła się, podała hasło i weszła do środka Pokoju Wspólnego. Dopiero wtedy zauważyła, że ma jego marynarkę „Oddam mu jutro” pomyślała i poszła do dormitorium.

********



Ashton wszedł do dormitorium. Już zamierzał się położyć spać, gdy Malfoy do niego zagadał.
- Co tak długo byłeś??
- Spotkałem kogoś.
- Kogo??
- Powiem ci jutro. Dobranoc.
- Dobranoc.
- Dobranoc.
- Przecież już mi powiedziałeś dobranoc.
- Ale to drugie na prośbę kogoś żebym ci przekazał.
- Kogo??
- Rose.
- Co??
- Idź już spać. – Ashton okrył się kołdrą i odwrócił na bok. Skorpius jeszcze chwilę myślał nad słowami przyjaciela i zasnął.