Rose biegała po całym zamku jak wariatka. Starała się
wszystkich wymijać lecz nie zawsze jej się to udawało, to jednak ją nie
zatrzymywało. Biegła dalej rzucając tylko krótkie „Sorry”. Nikt nie wiedział
gdzie czerwono-włosa piękność biegnie. W końcu zdyszana i zrezygnowana stanęła.
- Gdzie tak biegasz rudzielcu?!
- Malfoy! Szukałam cię. – Blondyn mocno się zdziwił.
- Mnie??
- Pójdziesz ze mną do Hogsmead??
- Ja z tobą?! Lecz się.
- No proszę. – Rose zrobiła minę podobną do kota ze shreka.
- Po co?!
- Bo chce.
- Czemu chcesz??
- Potrzebuje…
- Jak mi powiesz czemu, nie zależnie od powodu, pójdę z tobą.
- Chce żeby Lucas był zazdrosny. Zadowolony?
- Pójdę z tobą pod jednym warunkiem.
- Jakim?!
- Na olimpiadzie przegracie mecz z Ślizgonami.
- A co chcesz się dowartościować??
- Potrzebuje by Ślizgoni wygrali. Jasne?
- Wiesz dobrze, że nie muszę się zgadzać na twoje warunki.
- A to niby czemu??
- Bo nie jesteś jedynym chłopakiem w Hogwarcie.
- Jestem jedynym, który tak bardzo wkurzy Lucasa i sprawi, że będzie ostro zazdrosny. – Ruda po dłuższym namyśle głęboko odetchnęła.
- Nie zgadzam się.
- Ujmę to inaczej, albo pójdziemy razem do Hogsmead i przegracie mecz, albo ktoś małą Potterówne bardzo skrzywdzi.
- Nie tkniesz Lilly. James ci na to nie pozwoli.
- Czyżby?? Jak na razie zauważyłem, że James troszczy się tylko o swoją kuzyneczkę.
- Zgoda, ale tylko zbliż się do Lilly, a zobaczysz co to znaczy wkurzyć lisice. – Skorpius wyciągnął do Rose rękę. Ruda głęboko odetchnęła i uścisnęła jego dłoń.
- O 10:00 pod Wielką Salą. Nie spóźnij się
- O 11:00 pod Wielką Salą i lepiej się nie spóźnij. – Rose zwinie wyminęła blondyna i poszła w swoją stronę.
**********
- Gdzie tak biegasz rudzielcu?!
- Malfoy! Szukałam cię. – Blondyn mocno się zdziwił.
- Mnie??
- Pójdziesz ze mną do Hogsmead??
- Ja z tobą?! Lecz się.
- No proszę. – Rose zrobiła minę podobną do kota ze shreka.
- Po co?!
- Bo chce.
- Czemu chcesz??
- Potrzebuje…
- Jak mi powiesz czemu, nie zależnie od powodu, pójdę z tobą.
- Chce żeby Lucas był zazdrosny. Zadowolony?
- Pójdę z tobą pod jednym warunkiem.
- Jakim?!
- Na olimpiadzie przegracie mecz z Ślizgonami.
- A co chcesz się dowartościować??
- Potrzebuje by Ślizgoni wygrali. Jasne?
- Wiesz dobrze, że nie muszę się zgadzać na twoje warunki.
- A to niby czemu??
- Bo nie jesteś jedynym chłopakiem w Hogwarcie.
- Jestem jedynym, który tak bardzo wkurzy Lucasa i sprawi, że będzie ostro zazdrosny. – Ruda po dłuższym namyśle głęboko odetchnęła.
- Nie zgadzam się.
- Ujmę to inaczej, albo pójdziemy razem do Hogsmead i przegracie mecz, albo ktoś małą Potterówne bardzo skrzywdzi.
- Nie tkniesz Lilly. James ci na to nie pozwoli.
- Czyżby?? Jak na razie zauważyłem, że James troszczy się tylko o swoją kuzyneczkę.
- Zgoda, ale tylko zbliż się do Lilly, a zobaczysz co to znaczy wkurzyć lisice. – Skorpius wyciągnął do Rose rękę. Ruda głęboko odetchnęła i uścisnęła jego dłoń.
- O 10:00 pod Wielką Salą. Nie spóźnij się
- O 11:00 pod Wielką Salą i lepiej się nie spóźnij. – Rose zwinie wyminęła blondyna i poszła w swoją stronę.
**********
An spała w dormitorium, po chwili do okna zaczęła stukać
mała sowa.
- Idź sobie, nie otworze ci!! – Sówka zaczęła mocniej pukać i piszczeć. – Co za małe stworzenie szatana. – An wstała i otworzyła jej okno, odwiązała list i niemalże wepchnęła jej ciastko do dzióbka. – Udław się!! – Zamknęła okno i usiadła na swoim łóżku, by odczytać list.
- Idź sobie, nie otworze ci!! – Sówka zaczęła mocniej pukać i piszczeć. – Co za małe stworzenie szatana. – An wstała i otworzyła jej okno, odwiązała list i niemalże wepchnęła jej ciastko do dzióbka. – Udław się!! – Zamknęła okno i usiadła na swoim łóżku, by odczytać list.
„Anabelle pójdziesz ze mną jutro do Hogsmead?? Jeżeli tak to
o 12:00 pod portretem Grubej Damy.”
- Jak baranie mam, gdzie kol wiek z tobą iść skoro nie wiem
kim jesteś?!!
- Do mnie mówisz?? – Do pokoju wpadła wściekła Rose.
- Ty pierwsza. – Powiedziały na raz do siebie przyjaciółki.
- Musze iść z Malfoyem do Hogsmead, a do tego przegrać mecz na olimpiadzie z Ślizgonami.
- Myślisz, że naprawdę zrobi coś Lilly??
- Nie wiem, wole nie ryzykować. Zaraz, skąd ty to wiesz??
- Nie wiem. Po co idziesz z Malfoyem do Hogsmead??
- Żeby Lucas był zazdrosny. A tobie co??
- Małe stworzenie szatana mnie obudziło przynosząc beznadziejny list. – An podała kartkę rudej.
- Uuu… Anabelle idzie na randkę z tajemniczym wielbicielem??
- Nigdzie nie idę, a jak to pedofil?? Jestem za młoda i za ładna, by zginąć!
- Wybacz nie pomogę ci mam tortury z tlenionym szympansem. Ani trochę nie jesteś ciekawa kto to jest??
- Jestem! I wiesz co? Pójdę z nim, chociażby tylko dla tego, że nie mam z kim iść, a tak źle przecież nie może być. Nie?
- Raczej nie. Najgorszy i tak idzie ze mną…
- Jak już z nim idziesz wykorzystaj go. – Ruda uśmiechnęła się szyderczo. Nagle An gwałtownie złapała się za głowę.
- Nic ci nie jest??
- Strasznie boli mnie głowa.
- Chodź do Pomfrey. – Rose złapała przyjaciółkę pod ramię i poszły do Skrzydła Szpitalnego.
- Do mnie mówisz?? – Do pokoju wpadła wściekła Rose.
- Ty pierwsza. – Powiedziały na raz do siebie przyjaciółki.
- Musze iść z Malfoyem do Hogsmead, a do tego przegrać mecz na olimpiadzie z Ślizgonami.
- Myślisz, że naprawdę zrobi coś Lilly??
- Nie wiem, wole nie ryzykować. Zaraz, skąd ty to wiesz??
- Nie wiem. Po co idziesz z Malfoyem do Hogsmead??
- Żeby Lucas był zazdrosny. A tobie co??
- Małe stworzenie szatana mnie obudziło przynosząc beznadziejny list. – An podała kartkę rudej.
- Uuu… Anabelle idzie na randkę z tajemniczym wielbicielem??
- Nigdzie nie idę, a jak to pedofil?? Jestem za młoda i za ładna, by zginąć!
- Wybacz nie pomogę ci mam tortury z tlenionym szympansem. Ani trochę nie jesteś ciekawa kto to jest??
- Jestem! I wiesz co? Pójdę z nim, chociażby tylko dla tego, że nie mam z kim iść, a tak źle przecież nie może być. Nie?
- Raczej nie. Najgorszy i tak idzie ze mną…
- Jak już z nim idziesz wykorzystaj go. – Ruda uśmiechnęła się szyderczo. Nagle An gwałtownie złapała się za głowę.
- Nic ci nie jest??
- Strasznie boli mnie głowa.
- Chodź do Pomfrey. – Rose złapała przyjaciółkę pod ramię i poszły do Skrzydła Szpitalnego.
*************
- To co stary idziemy jutro do Hogsmead??
- Nie mogę.
- Czemu??
- Idę z Rose.
- Nie gadaj. Zaprosiłeś ją??
- Nie, to ona mnie zaprosiła.
- Może lisica leci na ciebie.
- Nie, chce po prostu żeby Lucas był o nią zazdrosny. Z resztą nie ważne jaki powód, ważne, że dzięki niej Lilly pójdzie ze mną na bal.
- Poszedłeś z nią pod warunkiem, że przegra mecz??
- Tak.
- Ty romantyku.
- A właśnie widziałeś Kendre?? Mam do niej sprawę.
- Kręciła się ostatnio na błoniach.
- Pójdę jej poszukać.
- Nie mogę.
- Czemu??
- Idę z Rose.
- Nie gadaj. Zaprosiłeś ją??
- Nie, to ona mnie zaprosiła.
- Może lisica leci na ciebie.
- Nie, chce po prostu żeby Lucas był o nią zazdrosny. Z resztą nie ważne jaki powód, ważne, że dzięki niej Lilly pójdzie ze mną na bal.
- Poszedłeś z nią pod warunkiem, że przegra mecz??
- Tak.
- Ty romantyku.
- A właśnie widziałeś Kendre?? Mam do niej sprawę.
- Kręciła się ostatnio na błoniach.
- Pójdę jej poszukać.
*******
- Co z nią będzie. – Pytała zmartwiona Rose
- Nic jej nie będzie Rose. Jest bardzo osłabiona i musi dużo odpoczywać.
- Ile?!– Krzyknęła An.
- 3 dni u mnie poleżysz, a potem się zobaczy.
- 3 dni!! A co z pójściem do Hogsmead?!
- Zdrowie jest najważniejsze.
- Ważne, ale nie najważniejsze!!
- Raz jak nie pójdziesz do Hogsmead nic ci się nie stanie.
- Pani nie wie co mówi!
- Masz odpoczywać koniec i kropka! – Starsza kobieta poszła do swojego gabinetu. Gdy tylko zamknęła drzwi An zaczęła ją wyklinać.
- Wow! Nigdy nie słyszałam żebyś się wyraziła tak o jakiej kol wiek starszej osobie, pomijając Jamesa.
- Rose i jak ja się dowiem kto chciał mnie zaprosić??
- Na pewno tak szybko nie zrezygnuje i jeszcze będzie chciał się spotkać.
- Pewnie tak. Idź już zanim ta stara ropucha cię wygoni. – Rose przytuliła się do przyjaciółki.
- Jutro po śniadaniu przyjdę. Zdrowiej.
- Ok. Papa. – Gdy przyjaciółka wyszła An od razu poszła spać. Rose poszła do dormitorium, umyła się, przebrała w pidżamę rozczesała włosy i poszła spać. Rano Anabelle czuła się jak nowo narodzona.
- Jak już wstałaś, przyniosę ci śniadanie, a potem leki.
- Czuje się już dobrze. Mogę iść do Hogsmead??
- Nie.
- Czemu?!
- Bo masz odpoczywać.
- Niszczy mi pani dzieciństwo!! Muszę jeszcze wybrać sukienkę na bal!
- Jak nie zaczniesz odpoczywać to i na bal cię nie puszczę.
- Nie odważy się pani!
- Założymy się?? – Po tych słowach pielęgniarka dała An miskę owsianki i poszła do swojego pokoiku po leki.
- Fu, nie zjem tego.- Blondynka podeszła do doniczki stojącej na parapecie, łyżką rozkopała trochę ziemie i wlała tam zawartość miski. Przyklepała ziemią i szybko wróciła do łóżka. Sięgnęła z kieszeni po telefon i napisała sms do Rose. Zrezygnowana położyła się i wtedy zobaczyła, że na stoliczku obok jej łóżka leży koperta. Otworzyła ją i szybko przeczytała zawartość.
- Nic jej nie będzie Rose. Jest bardzo osłabiona i musi dużo odpoczywać.
- Ile?!– Krzyknęła An.
- 3 dni u mnie poleżysz, a potem się zobaczy.
- 3 dni!! A co z pójściem do Hogsmead?!
- Zdrowie jest najważniejsze.
- Ważne, ale nie najważniejsze!!
- Raz jak nie pójdziesz do Hogsmead nic ci się nie stanie.
- Pani nie wie co mówi!
- Masz odpoczywać koniec i kropka! – Starsza kobieta poszła do swojego gabinetu. Gdy tylko zamknęła drzwi An zaczęła ją wyklinać.
- Wow! Nigdy nie słyszałam żebyś się wyraziła tak o jakiej kol wiek starszej osobie, pomijając Jamesa.
- Rose i jak ja się dowiem kto chciał mnie zaprosić??
- Na pewno tak szybko nie zrezygnuje i jeszcze będzie chciał się spotkać.
- Pewnie tak. Idź już zanim ta stara ropucha cię wygoni. – Rose przytuliła się do przyjaciółki.
- Jutro po śniadaniu przyjdę. Zdrowiej.
- Ok. Papa. – Gdy przyjaciółka wyszła An od razu poszła spać. Rose poszła do dormitorium, umyła się, przebrała w pidżamę rozczesała włosy i poszła spać. Rano Anabelle czuła się jak nowo narodzona.
- Jak już wstałaś, przyniosę ci śniadanie, a potem leki.
- Czuje się już dobrze. Mogę iść do Hogsmead??
- Nie.
- Czemu?!
- Bo masz odpoczywać.
- Niszczy mi pani dzieciństwo!! Muszę jeszcze wybrać sukienkę na bal!
- Jak nie zaczniesz odpoczywać to i na bal cię nie puszczę.
- Nie odważy się pani!
- Założymy się?? – Po tych słowach pielęgniarka dała An miskę owsianki i poszła do swojego pokoiku po leki.
- Fu, nie zjem tego.- Blondynka podeszła do doniczki stojącej na parapecie, łyżką rozkopała trochę ziemie i wlała tam zawartość miski. Przyklepała ziemią i szybko wróciła do łóżka. Sięgnęła z kieszeni po telefon i napisała sms do Rose. Zrezygnowana położyła się i wtedy zobaczyła, że na stoliczku obok jej łóżka leży koperta. Otworzyła ją i szybko przeczytała zawartość.
„ Jak wrócisz do zdrowia daj znać”
Ani na kopercie, ani na liście nie było nic więcej napisane.
- Cóż za inteligentny romantyk mógł to napisać?? – Powiedziała do siebie pod nosem. Usłyszała, że drzwi od pokoju Pomfrey się otwierają. Szybko schowała list pod kołdrę i udawała, że śpi by nie brać leków. Nie wiedziała kiedy naprawdę zasnęła.
- Cóż za inteligentny romantyk mógł to napisać?? – Powiedziała do siebie pod nosem. Usłyszała, że drzwi od pokoju Pomfrey się otwierają. Szybko schowała list pod kołdrę i udawała, że śpi by nie brać leków. Nie wiedziała kiedy naprawdę zasnęła.
Ale fajny blog :) wlasnie przed chwila go znalazlam i musze przyznac ze bardzo ciekawie piszesz :D mam do ciebie prosbe moglabysmnie informowac o nowych notkach na gg: 47218725, a poza tym zapraszam do mnie http://rose-breavic-draco-malfoy-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdr. Rose
Niestety nie mam gg by cię informować o nowych rozdziałach :c Cieszę się, że jest ktoś, komu podoba się mój blog :D Chętnie zajrzę na twojego bloga :3
OdpowiedzUsuń