Rose stała przed lustrem, w sukience. Miała delikatny makijaż, który idealnie podkreślał jej oczy. Usta pomalowała czerwoną szminką, która świetnie współgrała z kolorem sukienki. Oglądała każdy szczegół swojej kreacji. Musiała być pewna, że wszystko będzie wspaniałe. Podeszła do szafki koło łóżka i sięgnęła telefon.
- Hej An. To znowu ja... Czemu nie odpierasz?? Martwię się... Szkoda, że nie będzie cię ze mną na balu... - Do pokoju ktoś wszedł bez pukania.
- Lucas czeka na dole.
- Dobrze... - Po policzku rudej popłynęła samotna łza.
- Rosie wszystko w porządku?? - James podszedł do kuzynki.
- Martwię się o nią... - Przytuliła się do kuzyna. James odsunął ją lekko i wytarł jej policzek. Przyjrzał się dokładnie kuzynce.
- Wyglądasz ślicznie. Nie martw się w końcu jest z babcią pamiętasz, że do normalnych ona nie należy. - Rose uśmiechnęła się lekko. - Chodź bo twój partner się pewnie nie cierpliwi. - Chłopak wyciągnął do niej ramie ona złapała go i razem zeszli na dół. Lucas oniemiał jak ją zobaczył. Gdy była dołu schodów podszedł do niej i przejął ją od Jamesa.
- Wyglądasz... Mega.
- Dziękuję. - Lekko zawahała się. - Ty też, nie najgorzej. - Uśmiechnął się do niej.
- To co idziemy. - Wtrącił James.
- A gdzie Lilly??
- Kazała przekazać, że przedłuży jej się trochę i spotkamy się na imprezie.
- No to chodźmy. - Cała trójka poszła razem do wielkiej sali. Ozdobiona była na srebrno i złoto. Wyglądała tak magicznie (?). James od razu poszedł do swoich wielbicielek. Lucas i Rose usiedli przy jakimś pustym stoliku.
- To ja przyniosę coś do picia. - Zaproponował. Ruda skinęła tylko głową. Po chwili dosiadł się do niej Ashton.
- Jak impreza??
- Mmm... dobrze. - Uśmiechnęła się do niego. - Przyszedłeś sam??
- Tak jakby.
- Jak to tak jakby??
- Moja partnerka została zdemoralizowana przez Séraphin. I poszła z nią do spa.
- Nie zauważyłam kiedy przyjechała Séraphin.
- Zawsze przyjeżdża kiedy chce.
- W końcu to Migliore. Nikt jej rodzicom, ani jej nic nie powie.
- Są osoby, które się jej przeciwstawiają.
- I źle na tym kończą. Chociaż, Lola jako jedyna nie żałuje tego.
- Lola nie jest obojętna dla Séraphin. Czuje, że jest przy niej zagrożona. A gdzie Lucas?
- Poszedł po coś do picia. - Ruda zaczęła się rozglądać po sali.
- Tam jest. - Wskazał palcem ślizgon. Krukon stał przy stoliku z ponczem i popijał go z Sashą. - Wygląda na to, że dobrze się bawią.
- Nie długo. - Rose wstała i zabrała ze stolika obok kubek z niedopitym ponczem.
- Nie rób czegoś, co będziesz żałować.
- Uwierz nie będę. - Rose pewnie ruszyła w stronę śmiejącej się dwójki. Była niedaleko, gdy usłyszała szepty wokół. Wszyscy patrzyli na drzwi wejściowe. Ruda odwróciła się i aż otworzyła usta. W wejściu stał Skorpius obejmujący Lilly w pasie. - Co? - Szepnęła do siebie Weasley. Szybko jednak oprzytomniała i przypomniała sobie co miała zrobić. Stanęła koło swojego chłopaka i wylała całą zawartość kubka na jego towarzyszkę. - Ups... - Zakryła teltralnie usta i kontynuowała. - Niezdara ze mnie. - Uśmiechnęła się złośliwie.
- Rose co w ciebie wstąpiło?!
- Ty... Ugh! Suka! - Sasha szybko poszła w stronę wyjścia. Lucas tylko spojrzał gniewnie na rudą i pobiegł za nią.
- 1:0 dla siebie. - Usłyszała za plecami. Odwróciła się i zobaczyła Malfoya.
- Uważaj możesz być następny.
- Lisica pokazuje pazurki? - Uśmiechnął się uwodzicielsko. Uśmiechnęła się najbardziej słodko jak potrafiła i zbliżyła się do niego i odpowiedziała.
- Nic ci do tego dupku. - Minęła go zwinnie. Blondyn szybko złapał ją za łokieć i odwrócił w swoją stronę. Przybliżył się i szepną jej do ucha.
- Rozumiem, że jesteś zła, ale nie wyżywaj się na mnie.
- Puść mnie.
- Nie skończyłem z tobą rozmowy.
- A ja tak. Puść mnie. - Rose spojrzała groźnie. Wyrwała się Skorpiusowi z uścisku i kontynuowała. - Nie obchodzisz mnie Malfoy. Wróć do swojej Lilly, albo prześpij się z Séraphin, ale mnie zostaw w spokoju.
- Zazdrosna? - Uśmiechnął się jednym kącikiem ust i uniósł brew pytająco.
- W tej chwili, wściekła. - Pokręcił lekko głowo. Rose uśmiechnęła się i odeszła od niego. Poszła na środek sali i zaczęła tańczyć. Nie przejmowała się niczym ani nikim. Gdy zabrzmiała wolna piosenka, pary zaczęły się kleić i tańczyć. Ruda poczuła się lekko dziwnie. Odeszła na bok i usiadła, jako jedna z niewielu przy stoliku. - 1:1. - Powiedziała szeptem. Pośród wirujących par dostrzegła Ślizgona z kuzynką. Zaczęła iść w ich stronę, ale nagle ktoś ją pociągnął do tańca. Ruda niechętnie zaczęła tańczyć z Ashtonem. Przybliżył Weasley do siebie i szepnął.
- Nie rób już dzisiaj nic.
- Robisz dzisiaj za mojego anioła stróża?
- Można tak powiedzieć. - Koło nich kręciła się jakaś para. Rose znała te osoby tylko z widzenia. Przybliżyła się do nich i wtrąciła w ich taniec.
- Odbijany. - Uśmiechnęła się zadziornie. Dziewczyna niechętnie puściła dotychczasowego partnera i zaczęła tańczyć z Ashtonem, ruda za to z nieznajomym.
- Znamy się?
- Tylko mi pomagasz. A teraz muszę już iść. - Rose puściła go i poszła w kierunku Malfoya i Poterówny. Wokół był taki tłum, że nikt nie zauważył rudej. Gdy Malfoy delikatnie opuścił Lilly, jej sukienka opadła na ziemie. Ruda korzystając z okazji przydepnęła ją. W efekcie, gdy Blondyn podnosił partnerkę jej suknia zerwała się.
- Rose, suko! - Szybko wybiegła z sali z różowymi majtkami na wierzchu. Ruda stała przyglądając się tej sytuacji z rozbawieniem. Po chwili ktoś porwał ją do tańca.
- Malfoy co ty robisz?
- Jednak to prawda. - Uśmiechnął się złośliwie.
- Co??
- Rude, jest wredne. - Spojrzała na niego groźnie. - Nie rozumiem jednego...
- Czego?
- Przegrałaś mecz bo bałaś się, że zrobię coś Małej Potter, a jedynym zagrożeniem dla niej jesteś Ty. - Zasłużyła...
- Czym? Bo przyszła ze mną?
- Nie ważne.
- Pociągam cię? - Przybliżył się i szepnął, po czym uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Gdy na ciebie patrzę zbiera mi się na wymioty. - Zaczęli szeptać do siebie.
- To po co to robisz?
- Mam ku temu powody.
- A to na błoniach?
- Nie wiem o czym mówisz...
- Wiesz. - Na szczęście piosenka się skończyła i ruda odsunęła się od Malfoya. Wyszła z wielkiej sali i skierowała się na błonia. Usiadła na ławce przed jeziorem. - Nie dokończyliśmy rozmowy.
- Nic się nie wydarzyło więc nie ma o czym gadać.
- A gdyby potoczyło się inaczej?
- Masz na myśli, gdyby twoja dziewczyna nam nie przeszkodziła?
- Séraphin nie jest moją dziewczyną...
- No tak. Teraz Lilly? A jutro kto?
- Ty. - Uśmiechnął się złośliwie.
- Nie licz na to.
- Lilly również nie jest moją dziewczyną...
- Uwierz mi nie obchodzi mnie to...
- Skąd mogę wiedzieć, że mogę ci wierzyć? - Przybliżył się do niej.
- Skąd mogę wiedzieć, że nie kłamiesz? - Odgryzła się.
- A co tam u Lucasa? - Trafił w czuły punkt i dobrze o tym wiedział. Rudej od razu zaszkliły się oczy.
- Nienawidzę cię. - Wysyczała. Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Skorpius delikatnie wytarł ją z jej policzka.
- Nie sądzisz, że to nie ma sensu. Że on coś ukrywa?
- Skończ. - Wyszeptała.
- Że nie jest z tobą szczery, że nie jest ci wierny?
- Zamknij się! - Krzyknęła. - Nie obchodzi mnie twoje zdanie! - Rudą ciężko było wyprowadzić z równowagi, ale Malfoyowi przyszło to z łatwością. Wiedział co powiedzieć by ją zabolało. - Nie obchodzisz mnie ani ty ani Potter ani ta twoja suka Séraphin! Nie wiem do czego dążysz, bo jeżeli do tego bym cię jeszcze bardziej znienawidziła, gratulacje! Udało ci się! - Rose wstała, ale blondyn pociągnął ją na dół. Przybliżył się do rudej.
- Nie do tego... - Gdy wypowiadał te słowa lekko muskał jej usta.
- A więc do czego? - Szepnęła. Byli tak bardzo blisko. Rose lekko przymknęła oczy, co blondyn odebrał jako zgodę. Lekko musnął jej usta. Ona lekko odwzajemniła. Uśmiechnął się w jej usta i ponowił pocałunek. Ruda odwzajemniła go. Zaczął pogłębiać swoje pocałunki. Rose odwzajemniała je. Była w nich pasja, ale także i... uczucie... Już tylko oni, błonia i...
- Słodko gołąbeczki. - Szybko odsunęli się od siebie.
- Lola. - Zdziwił się Skorpius.
- Hej. Séraphin cię szuka. - Uśmiechnęła się uroczo. Blondyn wstał i poszedł w stronę zamku. Brunetka usiadła koło Rose. - Nie martw się nikomu nie powiem.
- Dziękuję.
- Nie mów nic Lucasowi. - Ruda zdziwiła się. - On też nie do końca był ci dzisiaj wierny.
- Ale... - Rose nie potrafiła się wysłowić.
- Ale cichosza... - Przyłożyła palec do ust i uśmiechnęła się. - Nie wiem co czujesz do Skorpiusa, ale nie warto. Uwierz.
- Nic nie czuje.
- Może i jest moim przyjacielem, ale to także dupek. Może cię zranić, jak inne.
- Czemu mi to mówisz??
- Bo przy tobie on zaczął się zachowywać inaczej.
- Oprócz tego, że zamiast rzucać we mnie zaklęciami całuje mnie to nie zauważyłam zmian. - Uśmiechnęła się.
- Naprawdę cię lubię Rose. Dla tego cię ostrzegam, uważaj na niego.
- Dobrze.
- Naprawdę nic?
- Absolutnie nie.
- To dobrze. Jesteś dla niego tylko wyzwaniem. - Złapała Rose za rękę. - Miło się rozmawiało. - Uśmiechnęła się szczerze. - Muszę już iść. - Wstała i poszła w stronę zamku. Rose siedziała i myślała o słowach Ślizgonki.
*********
- Hej An. To znowu ja... Czemu nie odpierasz?? Martwię się... Szkoda, że nie będzie cię ze mną na balu... - Do pokoju ktoś wszedł bez pukania.
- Lucas czeka na dole.
- Dobrze... - Po policzku rudej popłynęła samotna łza.
- Rosie wszystko w porządku?? - James podszedł do kuzynki.
- Martwię się o nią... - Przytuliła się do kuzyna. James odsunął ją lekko i wytarł jej policzek. Przyjrzał się dokładnie kuzynce.
- Wyglądasz ślicznie. Nie martw się w końcu jest z babcią pamiętasz, że do normalnych ona nie należy. - Rose uśmiechnęła się lekko. - Chodź bo twój partner się pewnie nie cierpliwi. - Chłopak wyciągnął do niej ramie ona złapała go i razem zeszli na dół. Lucas oniemiał jak ją zobaczył. Gdy była dołu schodów podszedł do niej i przejął ją od Jamesa.
- Wyglądasz... Mega.
- Dziękuję. - Lekko zawahała się. - Ty też, nie najgorzej. - Uśmiechnął się do niej.
- To co idziemy. - Wtrącił James.
- A gdzie Lilly??
- Kazała przekazać, że przedłuży jej się trochę i spotkamy się na imprezie.
- No to chodźmy. - Cała trójka poszła razem do wielkiej sali. Ozdobiona była na srebrno i złoto. Wyglądała tak magicznie (?). James od razu poszedł do swoich wielbicielek. Lucas i Rose usiedli przy jakimś pustym stoliku.
- To ja przyniosę coś do picia. - Zaproponował. Ruda skinęła tylko głową. Po chwili dosiadł się do niej Ashton.
- Jak impreza??
- Mmm... dobrze. - Uśmiechnęła się do niego. - Przyszedłeś sam??
- Tak jakby.
- Jak to tak jakby??
- Moja partnerka została zdemoralizowana przez Séraphin. I poszła z nią do spa.
- Nie zauważyłam kiedy przyjechała Séraphin.
- Zawsze przyjeżdża kiedy chce.
- W końcu to Migliore. Nikt jej rodzicom, ani jej nic nie powie.
- Są osoby, które się jej przeciwstawiają.
- I źle na tym kończą. Chociaż, Lola jako jedyna nie żałuje tego.
- Lola nie jest obojętna dla Séraphin. Czuje, że jest przy niej zagrożona. A gdzie Lucas?
- Poszedł po coś do picia. - Ruda zaczęła się rozglądać po sali.
- Tam jest. - Wskazał palcem ślizgon. Krukon stał przy stoliku z ponczem i popijał go z Sashą. - Wygląda na to, że dobrze się bawią.
- Nie długo. - Rose wstała i zabrała ze stolika obok kubek z niedopitym ponczem.
- Nie rób czegoś, co będziesz żałować.
- Uwierz nie będę. - Rose pewnie ruszyła w stronę śmiejącej się dwójki. Była niedaleko, gdy usłyszała szepty wokół. Wszyscy patrzyli na drzwi wejściowe. Ruda odwróciła się i aż otworzyła usta. W wejściu stał Skorpius obejmujący Lilly w pasie. - Co? - Szepnęła do siebie Weasley. Szybko jednak oprzytomniała i przypomniała sobie co miała zrobić. Stanęła koło swojego chłopaka i wylała całą zawartość kubka na jego towarzyszkę. - Ups... - Zakryła teltralnie usta i kontynuowała. - Niezdara ze mnie. - Uśmiechnęła się złośliwie.
- Rose co w ciebie wstąpiło?!
- Ty... Ugh! Suka! - Sasha szybko poszła w stronę wyjścia. Lucas tylko spojrzał gniewnie na rudą i pobiegł za nią.
- 1:0 dla siebie. - Usłyszała za plecami. Odwróciła się i zobaczyła Malfoya.
- Uważaj możesz być następny.
- Lisica pokazuje pazurki? - Uśmiechnął się uwodzicielsko. Uśmiechnęła się najbardziej słodko jak potrafiła i zbliżyła się do niego i odpowiedziała.
- Nic ci do tego dupku. - Minęła go zwinnie. Blondyn szybko złapał ją za łokieć i odwrócił w swoją stronę. Przybliżył się i szepną jej do ucha.
- Rozumiem, że jesteś zła, ale nie wyżywaj się na mnie.
- Puść mnie.
- Nie skończyłem z tobą rozmowy.
- A ja tak. Puść mnie. - Rose spojrzała groźnie. Wyrwała się Skorpiusowi z uścisku i kontynuowała. - Nie obchodzisz mnie Malfoy. Wróć do swojej Lilly, albo prześpij się z Séraphin, ale mnie zostaw w spokoju.
- Zazdrosna? - Uśmiechnął się jednym kącikiem ust i uniósł brew pytająco.
- W tej chwili, wściekła. - Pokręcił lekko głowo. Rose uśmiechnęła się i odeszła od niego. Poszła na środek sali i zaczęła tańczyć. Nie przejmowała się niczym ani nikim. Gdy zabrzmiała wolna piosenka, pary zaczęły się kleić i tańczyć. Ruda poczuła się lekko dziwnie. Odeszła na bok i usiadła, jako jedna z niewielu przy stoliku. - 1:1. - Powiedziała szeptem. Pośród wirujących par dostrzegła Ślizgona z kuzynką. Zaczęła iść w ich stronę, ale nagle ktoś ją pociągnął do tańca. Ruda niechętnie zaczęła tańczyć z Ashtonem. Przybliżył Weasley do siebie i szepnął.
- Nie rób już dzisiaj nic.
- Robisz dzisiaj za mojego anioła stróża?
- Można tak powiedzieć. - Koło nich kręciła się jakaś para. Rose znała te osoby tylko z widzenia. Przybliżyła się do nich i wtrąciła w ich taniec.
- Odbijany. - Uśmiechnęła się zadziornie. Dziewczyna niechętnie puściła dotychczasowego partnera i zaczęła tańczyć z Ashtonem, ruda za to z nieznajomym.
- Znamy się?
- Tylko mi pomagasz. A teraz muszę już iść. - Rose puściła go i poszła w kierunku Malfoya i Poterówny. Wokół był taki tłum, że nikt nie zauważył rudej. Gdy Malfoy delikatnie opuścił Lilly, jej sukienka opadła na ziemie. Ruda korzystając z okazji przydepnęła ją. W efekcie, gdy Blondyn podnosił partnerkę jej suknia zerwała się.
- Rose, suko! - Szybko wybiegła z sali z różowymi majtkami na wierzchu. Ruda stała przyglądając się tej sytuacji z rozbawieniem. Po chwili ktoś porwał ją do tańca.
- Malfoy co ty robisz?
- Jednak to prawda. - Uśmiechnął się złośliwie.
- Co??
- Rude, jest wredne. - Spojrzała na niego groźnie. - Nie rozumiem jednego...
- Czego?
- Przegrałaś mecz bo bałaś się, że zrobię coś Małej Potter, a jedynym zagrożeniem dla niej jesteś Ty. - Zasłużyła...
- Czym? Bo przyszła ze mną?
- Nie ważne.
- Pociągam cię? - Przybliżył się i szepnął, po czym uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Gdy na ciebie patrzę zbiera mi się na wymioty. - Zaczęli szeptać do siebie.
- To po co to robisz?
- Mam ku temu powody.
- A to na błoniach?
- Nie wiem o czym mówisz...
- Wiesz. - Na szczęście piosenka się skończyła i ruda odsunęła się od Malfoya. Wyszła z wielkiej sali i skierowała się na błonia. Usiadła na ławce przed jeziorem. - Nie dokończyliśmy rozmowy.
- Nic się nie wydarzyło więc nie ma o czym gadać.
- A gdyby potoczyło się inaczej?
- Masz na myśli, gdyby twoja dziewczyna nam nie przeszkodziła?
- Séraphin nie jest moją dziewczyną...
- No tak. Teraz Lilly? A jutro kto?
- Ty. - Uśmiechnął się złośliwie.
- Nie licz na to.
- Lilly również nie jest moją dziewczyną...
- Uwierz mi nie obchodzi mnie to...
- Skąd mogę wiedzieć, że mogę ci wierzyć? - Przybliżył się do niej.
- Skąd mogę wiedzieć, że nie kłamiesz? - Odgryzła się.
- A co tam u Lucasa? - Trafił w czuły punkt i dobrze o tym wiedział. Rudej od razu zaszkliły się oczy.
- Nienawidzę cię. - Wysyczała. Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Skorpius delikatnie wytarł ją z jej policzka.
- Nie sądzisz, że to nie ma sensu. Że on coś ukrywa?
- Skończ. - Wyszeptała.
- Że nie jest z tobą szczery, że nie jest ci wierny?
- Zamknij się! - Krzyknęła. - Nie obchodzi mnie twoje zdanie! - Rudą ciężko było wyprowadzić z równowagi, ale Malfoyowi przyszło to z łatwością. Wiedział co powiedzieć by ją zabolało. - Nie obchodzisz mnie ani ty ani Potter ani ta twoja suka Séraphin! Nie wiem do czego dążysz, bo jeżeli do tego bym cię jeszcze bardziej znienawidziła, gratulacje! Udało ci się! - Rose wstała, ale blondyn pociągnął ją na dół. Przybliżył się do rudej.
- Nie do tego... - Gdy wypowiadał te słowa lekko muskał jej usta.
- A więc do czego? - Szepnęła. Byli tak bardzo blisko. Rose lekko przymknęła oczy, co blondyn odebrał jako zgodę. Lekko musnął jej usta. Ona lekko odwzajemniła. Uśmiechnął się w jej usta i ponowił pocałunek. Ruda odwzajemniła go. Zaczął pogłębiać swoje pocałunki. Rose odwzajemniała je. Była w nich pasja, ale także i... uczucie... Już tylko oni, błonia i...
- Słodko gołąbeczki. - Szybko odsunęli się od siebie.
- Lola. - Zdziwił się Skorpius.
- Hej. Séraphin cię szuka. - Uśmiechnęła się uroczo. Blondyn wstał i poszedł w stronę zamku. Brunetka usiadła koło Rose. - Nie martw się nikomu nie powiem.
- Dziękuję.
- Nie mów nic Lucasowi. - Ruda zdziwiła się. - On też nie do końca był ci dzisiaj wierny.
- Ale... - Rose nie potrafiła się wysłowić.
- Ale cichosza... - Przyłożyła palec do ust i uśmiechnęła się. - Nie wiem co czujesz do Skorpiusa, ale nie warto. Uwierz.
- Nic nie czuje.
- Może i jest moim przyjacielem, ale to także dupek. Może cię zranić, jak inne.
- Czemu mi to mówisz??
- Bo przy tobie on zaczął się zachowywać inaczej.
- Oprócz tego, że zamiast rzucać we mnie zaklęciami całuje mnie to nie zauważyłam zmian. - Uśmiechnęła się.
- Naprawdę cię lubię Rose. Dla tego cię ostrzegam, uważaj na niego.
- Dobrze.
- Naprawdę nic?
- Absolutnie nie.
- To dobrze. Jesteś dla niego tylko wyzwaniem. - Złapała Rose za rękę. - Miło się rozmawiało. - Uśmiechnęła się szczerze. - Muszę już iść. - Wstała i poszła w stronę zamku. Rose siedziała i myślała o słowach Ślizgonki.
*********
Lola weszła do pokoju wspólnego Ślizgonów.
- Co jej powiedziałaś??
- Ostrzegłam przed tobą.
- Czemu to robisz?
- Jesteś taki sam jak on...
- Nie wiesz jaki jest mój ojciec. - Wysyczał.
- Wiem. A ty jesteś taki sam. Nie zmienisz się. Nie ważne jak bardzo będziesz tego chciał.
- Nie jestem taki jak on. On był tyranem, dupkiem i ranił na każdym kroku!
- Jesteś taki sam. - Szepnęła. - Odczep się od Weasley. I tak już kto inny ją rani.
- Kto?? Jak??
- Odpuść sobie... Proszę. Jeszcze zdąży się wycierpieć...
- Co jej powiedziałaś??
- Ostrzegłam przed tobą.
- Czemu to robisz?
- Jesteś taki sam jak on...
- Nie wiesz jaki jest mój ojciec. - Wysyczał.
- Wiem. A ty jesteś taki sam. Nie zmienisz się. Nie ważne jak bardzo będziesz tego chciał.
- Nie jestem taki jak on. On był tyranem, dupkiem i ranił na każdym kroku!
- Jesteś taki sam. - Szepnęła. - Odczep się od Weasley. I tak już kto inny ją rani.
- Kto?? Jak??
- Odpuść sobie... Proszę. Jeszcze zdąży się wycierpieć...
---------------------------------------------------------------------------------
Czekam na komentarze i opinie :D
Czekam na komentarze i opinie :D
*-* cudeńko malutkie, nie będe się za bardzo rozpisywała, bo błęów nie zauważyłam, a rozdział taki normalny :D po za tym moja wena twórcza do komentarzy chyba sprawdzała, czy jak skoczy z okna to przeżyje... umarla.
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie : rose-breavic-draco-malfoy-love.blogspot.com