czwartek, 14 marca 2013

1. Uważaj na słowa Lisica.

Promienie słońca wdarły się do pokoju rudej przez odsłonięte okno. Rose uśmiechnęła się, ale po chwili zaczęła z nimi walczyć, okrywając się szczelnie kołdrą. Była bardzo leniwa, a rozstania z łóżkiem bolały ją najbardziej. Nie mogła jednak zaznać błogiego spokoju. Do pokoju wtargnął jej młodszy brat i zrzucił z niej kołdrę.
- Hugo!!! Co ty wyprawiasz?!
- Siostra wstawaj, zaraz Potter'owie będą. - Rose nie chętnie wstała z łóżka. Gdy była już ubrana związała włosy w koński ogon i zeszła na dół. Czekała już tam cała rodzina Potter'ów oraz jej rodzice z bratem. Dzisiaj miała znowu wrócić do Hogwartu na swój 6 rok nauki. Szybko pobiegła do swojej kuzynki i zaczęły się przytulać.
- Rose!!
- Lilly!!
- A z kuzynem już się nie przywitasz?? - Wyszczerzył się James.
- Nie wystarczy, że znoszę cię na co dzień w Hogwarcie?? - Ruda zaśmiała się lekko.
- Zamknę się w sobie.
- A gdzie najmłodszy braciszek??
- Właśnie. Mamo, gdzie Albus??
- Zasnął w samochodzie.
- To chyba czas najwyższy go obudzić. - James powiedział to tak cicho, że słyszała go tylko Rose. - Ciociu czy mogę prosić o szklaneczkę wody. Trochę zaschło mi w gardle.
- Jasne James. - Hermiona wyciągnęła z szafki długą szklankę i nalała do niej wody. Gdy James dostał szklankę pod pretekstem przewietrzenia się wyszedł na dwór do samochodu. Otworzył drzwi i całą zawartość szklanki wylał na swojego słodko chrapiącego brata, który po tak wstrząsającym obudzeniu podskoczył i dodatkowo walną się w głowę. Roześmiany James szybko zaczął uciekać do domu. Tuż za nim wbiegł Albus.
- Cholera James ty...
- Albus zachowuj się!! - Krzyknęła Ginny do swojego syna.
- A mu nic nie powiesz??
- Spokój chłopaki. Ostatni czas z rodziną, a wy chcecie się kłócić. Pogodzić mi się natychmiast. - James podszedł do brata i uścisnął go.
- Och braciszku przepraszam czy wybaczysz mi kiedykolwiek tą zniewagę twojego imienia??- James zaczął ściskać go mocniej.
- Puszczaj!! Dusisz!! Na pomoc!! Puszczaj!!
- A wybaczysz??
- Tak, tak tylko puść!!
- Ok. - James puścił swojego już fioletowego na twarzy brata.
- Dobra zbieramy się dzieciaki. Znieście z góry swoje kufry i sowy. Migiem. - Rose i Hugo posłusznie poszli po swoje bagaże. W ciągu 10 minut znieśli je na dół.
- Co tak długo??
- Wiesz James, gdybyś był dżentelmenem zajęło by to o wiele mniej czasu.
- Oj siostra nie marudź i daj mi ten bagaż. Zaniosę go do samochodu, żebyś się nie męczyła.
- Jakie poświęcenie... - Gdy wszyscy byli już w samochodzie ruszyli na dworzec. Podróż zajęła im 15 minut. Lilly i Hugo pobiegli znaleźć wolny przedział, a James, Rose i Albus za nimi szli z bagażami. Gdy wreszcie znaleźli rodzeństwo James jako najwyższy i najstarszy wsadził bagaże na górę. I zaczęli machać rodzicom na pożegnanie. Gdy już odjechali usiedli i odetchnęli z ulgą. James postanowił przejść się do swoich fanek. Hugo wpatrywał się w krajobraz za oknem. Lilly i Albus oparci o siebie zasnęli. Rose znudzona wstała i poszła przejść się. Wyszła z przedziału i skierowała się w prawo czego szybko pożałowała. Była jakieś 4 przedziały dalej, gdy nagle usłyszała głos, który bardzo dobrze znała. Głos, który przyprawiał ją o dreszcze. Właściciel głosu może i jest aroganckim tlenionym szczurem, ale miał coś w sobie co pociągało rudą. Może chodziło o to, że dla niej był jak "zakazany owoc", a może o coś innego.
- E, Lisica przedział zgubiłaś??
- Malfoy od kiedy ty się o takie rzeczy martwisz??
- Byłem ciekawy czy wyleczyłaś się z niezdarności.
- Po prostu idę się przejść, a tobie gówno do tego. A jak już skończyłeś tą jakże inspirującą wypowiedz to ja już sobie pójdę. - Skorpiusowi nie wytrzymały nerwy. Podszedł do niej pociągnął za rękę i wepchnął do pustego przedziału. Złapał ją za nadgarstki przygwoździł ją do szyby swoim ciałem tak by nie mogła mu uciec. Przybliżył się do jej ucha, tak, ze mogła poczuć jego perfumy, które kochała i wyszeptał jej do ucha.
- Uważaj na słowa lisica. Nie zadzieraj ze mną. - Dziewczyna byłą oszołomiona nigdy się tak nie zachowywał, nie wiedziała co powiedzieć. Aż w końcu wyszeptała do niego.
- Puść mnie. - On nic nie odpowiedział. zaczął się do niej zbliżać, a po chwili ich usta złączyły się w pocałunek. Rose nie wiedziała jak zareagować, sparaliżowało ją. Skorpius wpijał się w jej soczyste wiśniowe usta ( za sprawą błyszczyka wiśniowego). Po chwili jego uścisk rozluźnił się wtedy Rose postanowiła działaś odepchnęła go od siebie i wybiegła z przedziału. Gdy już była z rodzeństwem usiadła i zaczęła o tym myśleć. Wcale nie chciała tego kończyć, co ją przerażało. Podobało jej się, ale czemu to
zrobił?? To pytanie dręczyło ją. "Nieziemsko całuję" Pomyślała Rose, ale po chwili skarciła się za takie myśli. On nie mógł się jej podobać. Owszem zawsze czuła do niego na pewno coś więcej niż nienawiść, ale nawet coś więcej niż zwykłe lubienie. Jeszcze nigdy nie czuła czegoś takiego. Pogrążona w myślach zasnęła.


***


Nie wiedział czemu to zrobił. Po prostu była tak blisko. Poczuł jej niezwykle słodkie perfumy i pod jakimś impulsem zaczął ją całować. Rozum był przeciwny, ale serce nakazywało mu to zrobić. "Głupi posłuchałem się serca" skarcił się w duchu blondyn. Siedział tak w tym pustym przedziale zastanawiając się po co to zrobił. On nigdy się nie zakocha, a szczególnie nie w Weasley, tylko nie w niej. Mimo, że czuł coś do niej, sam nie potrafił określić co, ale wiedział, ze nic nie może więcej się zdarzyć.
- Tu jesteś. Szukałem cię wszędzie. Co się stało??
- Nic.
- Ej stary mi możesz powiedzieć wszystko. _ Skorpius nie bał się opowiedzieć zdarzenia swojemu przyjacielowi, ale nie był pewien jak zareaguję.
- No mów. - Skorpius wziął głęboki wdech i opowiedział przyjacielowi całe zajście. - No stary nie przypuszczałem, że tak się stanie, ale muszę stwierdzić, że te objawy to czysta miłość.
- MIŁOŚĆ?! Ja nie wiem co to jest! Nie znam takiego uczucia! Jestem Malfoy. Ja tylko zaliczam i zostawiam. - W głębi duszy wiedział, ze to co mówi Ashton jest być może prawdą. Nigdy w życiu nie czuł się tak jak się czuję patrząc na nią. Owszem był w wielu związkach, ale nie czuł do nich nic. To były związki na pokaz. Zaliczyć i zostawić. Taką ustalił sobie zasadę, ale nie spodziewał się, że do tej zasady są wyjątki. Ale czemu akurat ona?? Nie mógł być to kto inny?? Nie, tym razem też nie odejdzie od zasady. Tym razem po prostu podniesie swoją poprzeczkę, a będzie nią Rose.
- Zdobędę ją zobaczysz.
- Zaliczysz i zostawisz??
- Tak właśnie.
- Nie uda ci się.
- Zdobyć jej??
- Zaliczyć i zostawić.
- A niby czemu??
- Tamte może i były na pokaz, ale Rose jest dla ciebie jak "zakazany owoc". Czujesz do niej coś więcej, bo nie jest taka łatwa jak inne dziewczyny. To będzie wyzwanie, ale nie zaliczenie jej i zostawienie. To jest inne wyzwanie - Zdobyć miłość. Kochasz ją nie zaprzeczaj. Zastanów się czy chcesz się bawić w prawdziwy związek, jak nie nie zaczynaj z nią nawet.
- Czasem się zastanawiam czy tiara nie była pijana, gdy cię przydzielała do Slytherinu. Nie wiem co mam robić.
- Poczekaj na razie. Albo przejdzie ci albo powiększy się to uczucie.
- Dojechaliśmy. Chodźmy na kolację.


***
- Rose wstawaj wszyscy już poszli.
- James?? Ale gdzie??
- Na ucztę chodź bo się spóźnimy.
- Ok. - Gdy byli już w zamku szybko pobiegli do Wielkiej Sali na ucztę powitalną.
- Witam was wszystkich na uczcie powitalnej. Zanim przydzielimy pierwszoroczniaków mam dla was komunikat. Każdy dom musi wybrać dwie osoby. Decyzję podejmujecie wspólnie poprzez głosowanie. Osoba może być od 5 roku do 7. Z pośród 8 osób wszyscy wybierzecie 2 które będą w tym roku odpowiedzialne za dyskoteki, bal zabawy konkursy itp. Macie czas do jutra wieczorem. Na kolacji ogłosimy wyniki. To wszystko, smacznego!! - Po zjedzonej uczcie Rose z rodzeństwem poszła do pokoju wspólnego.
Ruda szybko poszła do swojego dormitorium i poszła spać. Chciała jak najszybciej zapomnieć o dzisiejszej zdarzeniu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz