Rose wstała niezwykle wcześnie. Nie spała całą noc. Gdy
podeszła do lustra, aż podskoczyła z przerażenia. Miała bladą twarz, sińce pod
oczami i czerwone oczy od płaczu. Ruda próbowała co kol wiek ze sobą zrobić,
ale efekt nie był zadawalający, chociaż lepiej od wcześniejszego stanu. Po
ubraniu się zostało jej ponad godzinę do śniadania, założyła okulary
przeciwsłoneczne i postanowiła przejść się po zamku. Starała się nikogo nie
spotkać co nie było trudne ponieważ było bardzo wcześnie. Ostatnią osobą jaką w
tej chwili i w tym stanie chciała by spotkać był Skorpius. Modlitwa została
wysłuchana. Jak na złość zauważyła go idącego niedaleko niej. Szybko odwróciła
się i starała się nie zauważalnie odejść z tego miejsca. Niestety blondyn
zobaczył ją i podbiegł do niej. Złapał ją za rękę i odwrócił w swoją stronę.
- Czego chcesz?!
- Może grzeczniej??
- A może jednak nie??
- Oj Lisica…
- Czego o de mnie chcesz. Chyba, że nic w takim razie już pójdę.
- Musimy pogadać.
- Słucham. – Stanęła z założonymi rękoma i wpatrywała się w niego.
- Nie tutaj. Chodź. - Posłusznie poszła za nim. Dotarli na 7 piętro. Skorpius kilka razy przeszedł koło jednej ze ścian. Nagle ukazały im się drzwi do Pokoju Życzeń. Otworzył drzwi i pokierował Rose do środka. Weszła do pomieszczenia, a za nią blondyn. Pokój był niewielki. Na podłodze leżało sporo poduszek. Światła były lekko przygaszone. Usiadła na jednej z poduszek naprzeciwko niej to samo zrobił Malfoy.
- O czym chciałeś porozmawiać. – Powiedziała cicho i spokojnie Rose.
- Czyżby ktoś się bał??- Uśmiechnął się zalotnie.
- A niby czego?!
- Widzę, że znowu wracamy do dawnego tonu. Dobra bez przedłużania. Chciałem pogadać o tej sytuacji w pociągu, ale najpierw po co ci te okulary??
- Bo słońce.
- W pokoju bez okien z przygaszonymi światłami??
- Tak właśnie.
- Pobiłaś się z kimś? – Bardziej stwierdził niż zapytał.
- Nie.
- To zdejmij je. – Ruda niechętnie, ale zdjęła okulary. Oczy nadal miała czerwone. Skorpius od razu poznał, że płakała i to dłuższy czas.
- A teraz kontynuuj. Po co to zrobiłeś??
- Nie wiem… - Powiedział cicho Skorpius.
- Że co?!
- Po prostu nie wiem. Ale nie łudź się.
- Niby z czym??
- Czego chcesz?!
- Może grzeczniej??
- A może jednak nie??
- Oj Lisica…
- Czego o de mnie chcesz. Chyba, że nic w takim razie już pójdę.
- Musimy pogadać.
- Słucham. – Stanęła z założonymi rękoma i wpatrywała się w niego.
- Nie tutaj. Chodź. - Posłusznie poszła za nim. Dotarli na 7 piętro. Skorpius kilka razy przeszedł koło jednej ze ścian. Nagle ukazały im się drzwi do Pokoju Życzeń. Otworzył drzwi i pokierował Rose do środka. Weszła do pomieszczenia, a za nią blondyn. Pokój był niewielki. Na podłodze leżało sporo poduszek. Światła były lekko przygaszone. Usiadła na jednej z poduszek naprzeciwko niej to samo zrobił Malfoy.
- O czym chciałeś porozmawiać. – Powiedziała cicho i spokojnie Rose.
- Czyżby ktoś się bał??- Uśmiechnął się zalotnie.
- A niby czego?!
- Widzę, że znowu wracamy do dawnego tonu. Dobra bez przedłużania. Chciałem pogadać o tej sytuacji w pociągu, ale najpierw po co ci te okulary??
- Bo słońce.
- W pokoju bez okien z przygaszonymi światłami??
- Tak właśnie.
- Pobiłaś się z kimś? – Bardziej stwierdził niż zapytał.
- Nie.
- To zdejmij je. – Ruda niechętnie, ale zdjęła okulary. Oczy nadal miała czerwone. Skorpius od razu poznał, że płakała i to dłuższy czas.
- A teraz kontynuuj. Po co to zrobiłeś??
- Nie wiem… - Powiedział cicho Skorpius.
- Że co?!
- Po prostu nie wiem. Ale nie łudź się.
- Niby z czym??
- Że ja i ty. No wiesz.
- Nie, nie wiem. – Dobrze wiedziała, ale chciała go podpuścić by to powiedział na głos.
- Że ty i ja mogli byśmy być razem. To niedorzeczne. – Chciała żeby to powiedział, ale nie wiedziała, że po tych słowach zaboli ją coś w okolicy klatki piersiowej. To tak jakby wiele igieł wbiło jej się na raz w serce. Od razu napłynęły jej łzy do oczu. Ledwo je powstrzymywała by nie popłynęły dalej. Liczyła by blondyn tego nie zauważył. Jednak prawda była inna. Gdy zobaczył ją w takim stanie poczuł wyrzuty sumienia. Bolało go gdy widział ją w takim stanie. Ruda czując, że dłużej nie powstrzyma łez założyła okulary i wybiegła z pokoju. Skorpius żałował tych słów. Nie wiedział jak się zachować. Chciał to zakończyć, a przez to jest jeszcze gorzej. Czuł się winny, ale to ona nalegała by powiedział to na głos. Był pewien, że wiedziała o co chodzi. Podpuszczała go. Po chwili namysłu wstał i poszedł do Wielkiej Sali na śniadanie. Gdy jadł spoglądał na stolik Gryfonów, jednak nigdzie nie widział Lisicy. Cieszył go fakt, że za chwile ma z nią 2 godziny zielarstwa. Może wtedy uda mu się z nią pogadać. Ashton zauważył dziwne zachowanie przyjaciela.
- Co jest?? – Powiedział szeptem by nikt go nie usłyszał.
- Chciałem zakończyć to z ruda raz na zawsze, ale powiedziałem o jedno słowo za dużo i wszystko się spieprzyło. Nie mogłem patrzeć na jej łzy.
- Miałeś nic nie robić i zobaczyć jak będzie.
- Nie, nie wiem. – Dobrze wiedziała, ale chciała go podpuścić by to powiedział na głos.
- Że ty i ja mogli byśmy być razem. To niedorzeczne. – Chciała żeby to powiedział, ale nie wiedziała, że po tych słowach zaboli ją coś w okolicy klatki piersiowej. To tak jakby wiele igieł wbiło jej się na raz w serce. Od razu napłynęły jej łzy do oczu. Ledwo je powstrzymywała by nie popłynęły dalej. Liczyła by blondyn tego nie zauważył. Jednak prawda była inna. Gdy zobaczył ją w takim stanie poczuł wyrzuty sumienia. Bolało go gdy widział ją w takim stanie. Ruda czując, że dłużej nie powstrzyma łez założyła okulary i wybiegła z pokoju. Skorpius żałował tych słów. Nie wiedział jak się zachować. Chciał to zakończyć, a przez to jest jeszcze gorzej. Czuł się winny, ale to ona nalegała by powiedział to na głos. Był pewien, że wiedziała o co chodzi. Podpuszczała go. Po chwili namysłu wstał i poszedł do Wielkiej Sali na śniadanie. Gdy jadł spoglądał na stolik Gryfonów, jednak nigdzie nie widział Lisicy. Cieszył go fakt, że za chwile ma z nią 2 godziny zielarstwa. Może wtedy uda mu się z nią pogadać. Ashton zauważył dziwne zachowanie przyjaciela.
- Co jest?? – Powiedział szeptem by nikt go nie usłyszał.
- Chciałem zakończyć to z ruda raz na zawsze, ale powiedziałem o jedno słowo za dużo i wszystko się spieprzyło. Nie mogłem patrzeć na jej łzy.
- Miałeś nic nie robić i zobaczyć jak będzie.
- Wiem.
- To po co tam poszedłeś z nią?
- Myślałem, że jestem pewny i chciałem to zakończyć.
- To nie myśl tylko czekaj. A teraz chodź na zielarstwo bo się spóźnimy.
- Ok. – Weszli do Sali spóźnieni. Zostały dwa ostatnie miejsca jedno blisko Rose, a drugie na końcu sali. Skorpius szybko usiadł niedaleko rudej. Gdy Rose zauważyła to odwróciła się bardziej do niego tyłem. Po chwili przed nią wylądowała kartka. Była od Skorpiusa, który zachęcał ją by przeczytała jej zawartość.
- To po co tam poszedłeś z nią?
- Myślałem, że jestem pewny i chciałem to zakończyć.
- To nie myśl tylko czekaj. A teraz chodź na zielarstwo bo się spóźnimy.
- Ok. – Weszli do Sali spóźnieni. Zostały dwa ostatnie miejsca jedno blisko Rose, a drugie na końcu sali. Skorpius szybko usiadł niedaleko rudej. Gdy Rose zauważyła to odwróciła się bardziej do niego tyłem. Po chwili przed nią wylądowała kartka. Była od Skorpiusa, który zachęcał ją by przeczytała jej zawartość.
Co cię gryzie lisica??
Co cię to?!
Spytać się nie mogę??
Nie.
Nie ma takiego prawa
PS. Spotkajmy się dzisiaj.
PS. Spotkajmy się dzisiaj.
Jest.
PS. Po co??
PS. Po co??
Gdzie??
PS. By pogadać.
U mnie w zeszycie dotyczące mnie.
PS. Już chyba dość mi powiedziałeś
- Ruda znowu miała łzy w oczach.
Ale nie mnie.
PS. Jeszcze nie wszystko.
PSS. Spodoba ci się.
PS. Już chyba dość mi powiedziałeś
- Ruda znowu miała łzy w oczach.
Ale nie mnie.
PS. Jeszcze nie wszystko.
PSS. Spodoba ci się.
Właśnie ciebie szczególnie.
PS. A niby coś jeszcze??
PSS. Nie sądzę.
PS. A niby coś jeszcze??
PSS. Nie sądzę.
A niby czemu??
PS. Jak przyjdziesz to się dowiesz.
PSS. Ja jednak sądzę, że tak.
PS. Jak przyjdziesz to się dowiesz.
PSS. Ja jednak sądzę, że tak.
Powinieneś to wiedzieć.
PS. O której??
PS. O której??
PSS. Skończmy ten temat.
Nadal nie wiem.
PS. O 24 w Pokoju Życzeń.
PSS. Ok.
PSSS. Włóż coś krótkiego i sexy.
PS. O 24 w Pokoju Życzeń.
PSS. Ok.
PSSS. Włóż coś krótkiego i sexy.
Domyśl się.
PS. Nie mogę.
PSS. No chyba śnisz.
- Po odesłaniu kartki do adresata spojrzała na niego przez chwilę. Nie zauważyła, że na twarzy pojawiły jej się rumieńce.
Nie, ty mi powiesz.
PS. Nie mogę.
PSS. No chyba śnisz.
- Po odesłaniu kartki do adresata spojrzała na niego przez chwilę. Nie zauważyła, że na twarzy pojawiły jej się rumieńce.
Nie, ty mi powiesz.
PS. Czemu??
PSS. Ładny rumieniec.
- Ruda spojrzała na niego. Znowu zalotnie uśmiechał się do niej.
Nie.
PSS. Ładny rumieniec.
- Ruda spojrzała na niego. Znowu zalotnie uśmiechał się do niej.
Nie.
PS. Jestem umówiona z Jamesem. Ma mi pomóc w lekcjach
PSS. Zapamiętaj go bo ostatni raz go widzisz.
- Rozmowę przerwał im Neville. – A teraz czas na część praktyczną. – „Świetnie przez tego idiotę nie wiem jak mam to zrobić” pomyślała ruda. Szybko zaczęła czytać w podręczniku jak uzbierać nasiona z rośliny. Zanim zajęła się do pracy przerwał jej Neville.
- Weasley za karę będziesz pracować z Malfoyem.
- Jak to?! Za co?! – Nauczyciel podszedł bliżej niej i wyszeptał.
- Za tę konferencje Weasley. – Rose usiadła koło Skorpiusa. Zanim zdążyła cokolwiek zrobić blondyn zaczął okaleczać roślinę.
- Malfoy przestań. Kaleczysz ją. - Pochyliła się nad nim i zaczęła ratować ich wspólną prace. Skorpius przybliżył się do rudej i wyszeptał.
- Ładny stanik. – Uśmiechnął się szyderczo. Rose zarumieniła się i wróciła na miejsce. – Miałem więcej nie widzieć twoich rumieńców. - Powiedział nadal uśmiechnięty.
PSS. Zapamiętaj go bo ostatni raz go widzisz.
- Rozmowę przerwał im Neville. – A teraz czas na część praktyczną. – „Świetnie przez tego idiotę nie wiem jak mam to zrobić” pomyślała ruda. Szybko zaczęła czytać w podręczniku jak uzbierać nasiona z rośliny. Zanim zajęła się do pracy przerwał jej Neville.
- Weasley za karę będziesz pracować z Malfoyem.
- Jak to?! Za co?! – Nauczyciel podszedł bliżej niej i wyszeptał.
- Za tę konferencje Weasley. – Rose usiadła koło Skorpiusa. Zanim zdążyła cokolwiek zrobić blondyn zaczął okaleczać roślinę.
- Malfoy przestań. Kaleczysz ją. - Pochyliła się nad nim i zaczęła ratować ich wspólną prace. Skorpius przybliżył się do rudej i wyszeptał.
- Ładny stanik. – Uśmiechnął się szyderczo. Rose zarumieniła się i wróciła na miejsce. – Miałem więcej nie widzieć twoich rumieńców. - Powiedział nadal uśmiechnięty.
- To sam sobie radz.
- Dobra kontynuuj. – Ruda ponownie wstała i zaczęła zbierać nasiona do wyznaczonego słoika. Skorpius starał nie patrzeć się jej w dekolt. Odwracał wzrok. Gdy Rose skończyła i oddała nasiona nauczycielowi, Skorpius mógł odetchnąć z ulgą. Gdy wyszli z Sali jako ostatni blondyn podszedł do dziewczyny.
- Czemu nie możesz się spotkać??
- Mówiłam ci już, znaczy pisałam. James ma mi pomóc w lekcjach.
- Słabo kłamiesz… - Uśmiechnął się szyderczo blondyn.
- Nie prawda.
- Ta. James ma ci pomóc w nauce?? Śmieszne. Sam potrzebuje pomocy, oczywiście wtedy kiedy nie weźmie od kogoś i nie przepisze. – Ruda dobrze wiedziała, że popełniła błąd pisząc o Jamesie. Po prostu pisała bez zastanowienia. Postanowiła nic nie odpowiedzieć i odeszła. Za nią krzyknął Malfoy.
- A po za tym chyba nie będziecie się uczyć o 24?? Czekam na ciebie.
- Dobra kontynuuj. – Ruda ponownie wstała i zaczęła zbierać nasiona do wyznaczonego słoika. Skorpius starał nie patrzeć się jej w dekolt. Odwracał wzrok. Gdy Rose skończyła i oddała nasiona nauczycielowi, Skorpius mógł odetchnąć z ulgą. Gdy wyszli z Sali jako ostatni blondyn podszedł do dziewczyny.
- Czemu nie możesz się spotkać??
- Mówiłam ci już, znaczy pisałam. James ma mi pomóc w lekcjach.
- Słabo kłamiesz… - Uśmiechnął się szyderczo blondyn.
- Nie prawda.
- Ta. James ma ci pomóc w nauce?? Śmieszne. Sam potrzebuje pomocy, oczywiście wtedy kiedy nie weźmie od kogoś i nie przepisze. – Ruda dobrze wiedziała, że popełniła błąd pisząc o Jamesie. Po prostu pisała bez zastanowienia. Postanowiła nic nie odpowiedzieć i odeszła. Za nią krzyknął Malfoy.
- A po za tym chyba nie będziecie się uczyć o 24?? Czekam na ciebie.
Rose poszła wściekła do pokoju. Gdy weszła, nie była jednak
sama. Przy biurku siedziała jej przyjaciółka Rose .Anabelle była wysoką
blondynką, o zielonych oczach.
- Rose!! – Ucieszyła się An i pobiegła do niej przywitać się. Przytuliła ją mocno.
- An!! Dusisz!!
- Przepraszam. Nie urosłaś przez ten czas. – Zaśmiała się przyjaciółka.
- Rose!! – Ucieszyła się An i pobiegła do niej przywitać się. Przytuliła ją mocno.
- An!! Dusisz!!
- Przepraszam. Nie urosłaś przez ten czas. – Zaśmiała się przyjaciółka.
- Spadaj wielkoludzie. – Zaraz obydwie się śmiały. Rose
usiadła koło Anabelle na łóżku.
- Czemu tak późno przyjechałaś??
- Rodzice mieli jakąś sprawę do załatwienia i musiałam zostać kilka dni dłużej.
- Jaka sprawa??
- Nic ważnego. No opowiadaj co mnie ominęło. – Rose opowiedziała przyjaciółce o sytuacji w pociągu. Wolała na razie nie wspominać o Spotkaniu z Pokoju Życzeń i o karteczkach na zielarstwie, a szczególnie o jej reakcji na słowa Skorpius’a.
- O co mu chodziło?? Pytałaś się go??
- Tak.
- I jak??
- Odpowiedział, że nie wie czemu to zrobił.
- I tylko tyle?!
- Tak…
- Oj ja już sobie z nim wyjaśnię.
- Nie!! Już dość nam się mieszałaś. Nie pamiętasz??
- Ile razy mam cię przepraszać za tych kilka nieudanych prób pogodzenia was??
- Długo.
- Nie zapomnisz??
- Ani mi się śni. A pyzatym sama sobie z nim poradzę.
- Masz plan??
- Myślałam o veritaserum.
- Nie możesz!! Jest zakazane!!
- Niby tak, ale co to dla nas wiecznie łamiemy zasady.
- Przypominam ci kto mnie do tego namawiał.
- Oj dobra chodź na obiad zgłodniałam. – Na obiedzie An była zajęta rozmowami z rodzeństwem Rose. Ruda zamyślona rozglądała się po stole Ślizgonów. Sama nie wiedziała po co to robi, ale jakaś część kazała jej sprawdzić czy Malfoy tam siedzi.
- Rose czy ty mnie słuchasz??
- Tak An.
- Powtórz.
- Co to co przed chwilą powiedziałam.
- Powiedziałaś do mnie czy cię słucham.
- A przed tym.
- No… Em… że ładna pogoda jest.
- Ta na pewno ta moja długa inspirująca wypowiedź była o pogodzie.
- Nie złość się.
- Czemu tak późno przyjechałaś??
- Rodzice mieli jakąś sprawę do załatwienia i musiałam zostać kilka dni dłużej.
- Jaka sprawa??
- Nic ważnego. No opowiadaj co mnie ominęło. – Rose opowiedziała przyjaciółce o sytuacji w pociągu. Wolała na razie nie wspominać o Spotkaniu z Pokoju Życzeń i o karteczkach na zielarstwie, a szczególnie o jej reakcji na słowa Skorpius’a.
- O co mu chodziło?? Pytałaś się go??
- Tak.
- I jak??
- Odpowiedział, że nie wie czemu to zrobił.
- I tylko tyle?!
- Tak…
- Oj ja już sobie z nim wyjaśnię.
- Nie!! Już dość nam się mieszałaś. Nie pamiętasz??
- Ile razy mam cię przepraszać za tych kilka nieudanych prób pogodzenia was??
- Długo.
- Nie zapomnisz??
- Ani mi się śni. A pyzatym sama sobie z nim poradzę.
- Masz plan??
- Myślałam o veritaserum.
- Nie możesz!! Jest zakazane!!
- Niby tak, ale co to dla nas wiecznie łamiemy zasady.
- Przypominam ci kto mnie do tego namawiał.
- Oj dobra chodź na obiad zgłodniałam. – Na obiedzie An była zajęta rozmowami z rodzeństwem Rose. Ruda zamyślona rozglądała się po stole Ślizgonów. Sama nie wiedziała po co to robi, ale jakaś część kazała jej sprawdzić czy Malfoy tam siedzi.
- Rose czy ty mnie słuchasz??
- Tak An.
- Powtórz.
- Co to co przed chwilą powiedziałam.
- Powiedziałaś do mnie czy cię słucham.
- A przed tym.
- No… Em… że ładna pogoda jest.
- Ta na pewno ta moja długa inspirująca wypowiedź była o pogodzie.
- Nie złość się.
************
Dziewczyny siedziały w pokoju. Anabelle zauważyła, że jej
przyjaciółka jest znowu zamyślona.
- Co się stało??
- Co? Nic. Nic.
- Widzę, że jednak coś. O co chodzi.
- Nie umiem kłamać.
- Co?! Ty?! Rose Weasley?! Niby kłamać nie umiesz. Ha, nie rozśmieszaj mnie.
- Ale on tak na mnie działa…
- Co się stało??
- Co? Nic. Nic.
- Widzę, że jednak coś. O co chodzi.
- Nie umiem kłamać.
- Co?! Ty?! Rose Weasley?! Niby kłamać nie umiesz. Ha, nie rozśmieszaj mnie.
- Ale on tak na mnie działa…
- Kto?? Rose! Ja nie jestem wróżbitką! Wytłumacz mi wszystko
od początku!
- No bo Skorpius…
- Skorpius?! Co on ci znowu zrobił?? Zaraz. Czy ty nazwałaś go po imieniu?!! – An była najlepszą przyjaciółką Rose od dawna. Wiedziała dobrze jakie Ruda i blondyn mają „Stosunki” do siebie. Dobrze wiedziała, że Rose NIGDY nie powiedziała do niego po imieniu.
- Rose co się stało?? – Ruda opowiedziała jej o konferencji na lekcji. Dokładnie ( no prawie tyle ile zapamiętała) co było na było kartce.
- Ty przy nim głupiejesz.
- Wiem…
- James?! Ma cię uczyć?! I to o 24?! Nawet on by się domyślił, że kłamiesz, a reakcji on nie ma za szybkich.
- Wiem! – Zdenerwowała się Rose. – Zachowujesz się jak Kapitan po fakcie. Zrób coś domyśl się co źle zrobiłeś, a ja cię i tak upomnę co zrobiłeś źle.
- Rosie. Nie gniewaj się. I co spotkasz się z nim??- Zapytała podekscytowana An.
- Nie wiem… Raczej nie.
- Czemu??
- No bo Skorpius…
- Skorpius?! Co on ci znowu zrobił?? Zaraz. Czy ty nazwałaś go po imieniu?!! – An była najlepszą przyjaciółką Rose od dawna. Wiedziała dobrze jakie Ruda i blondyn mają „Stosunki” do siebie. Dobrze wiedziała, że Rose NIGDY nie powiedziała do niego po imieniu.
- Rose co się stało?? – Ruda opowiedziała jej o konferencji na lekcji. Dokładnie ( no prawie tyle ile zapamiętała) co było na było kartce.
- Ty przy nim głupiejesz.
- Wiem…
- James?! Ma cię uczyć?! I to o 24?! Nawet on by się domyślił, że kłamiesz, a reakcji on nie ma za szybkich.
- Wiem! – Zdenerwowała się Rose. – Zachowujesz się jak Kapitan po fakcie. Zrób coś domyśl się co źle zrobiłeś, a ja cię i tak upomnę co zrobiłeś źle.
- Rosie. Nie gniewaj się. I co spotkasz się z nim??- Zapytała podekscytowana An.
- Nie wiem… Raczej nie.
- Czemu??
- Masz ochotę spotkaj się z nim.
- Coś czuje, że nie powiedziałaś mi wszystkiego. – I tak właśnie było. Rose nie powiedziała jej o spotkaniu w Pokoju Życzeń. Zrobiła najbardziej obojętną minę jaką umiała i odpowiedziała przyjaciółce.
- No przecież powiedziałam ci już wszystko. No chyba, że chcesz żebym coś zmyśliła.
- Dobrze wierze ci. Nie zmyślaj.
- Idę się przejść do Jamesa.
- Ok. – Rose wyszła z dormitorium. W pokoju Wspólnym siedziała osoba do której zmierzała.
- James chodź się przejść.
- Ok. – Szli korytarzami w ciszy, którą przerwał James.
- Co chciałaś??
- Jak by ktoś pytał się z niewiadomych powodów co robiłam, załóżmy, że o 24 powiedz temu komuś, że pomagałeś mi w pracy domowej.
- Ok, ale ty w zamian odpowiedź mi na 3 pytania.
- Ok.
- Coś czuje, że nie powiedziałaś mi wszystkiego. – I tak właśnie było. Rose nie powiedziała jej o spotkaniu w Pokoju Życzeń. Zrobiła najbardziej obojętną minę jaką umiała i odpowiedziała przyjaciółce.
- No przecież powiedziałam ci już wszystko. No chyba, że chcesz żebym coś zmyśliła.
- Dobrze wierze ci. Nie zmyślaj.
- Idę się przejść do Jamesa.
- Ok. – Rose wyszła z dormitorium. W pokoju Wspólnym siedziała osoba do której zmierzała.
- James chodź się przejść.
- Ok. – Szli korytarzami w ciszy, którą przerwał James.
- Co chciałaś??
- Jak by ktoś pytał się z niewiadomych powodów co robiłam, załóżmy, że o 24 powiedz temu komuś, że pomagałeś mi w pracy domowej.
- Ok, ale ty w zamian odpowiedź mi na 3 pytania.
- Ok.
- Kto? Po co Dlaczego?
- Oj tak tylko powiedziałam.
- Powtórzę po kolei. Kto??
- Ktoś.
- Jak ma na imię twój „Ktoś”??
- Malfoy.
- Po co miał by się pytać?
- Bo to idiota i chciał się ze mną umówić na 24.
- Po co??
- Pewnie chce mi jakiś żart zrobić lub coś gorszego.
- Dlaczego ja mam mu to powiedzieć??
- Bo palnęłam na szybko, że o tej godzinie pomagałeś mi w pracy domowej.
- Oj tak tylko powiedziałam.
- Powtórzę po kolei. Kto??
- Ktoś.
- Jak ma na imię twój „Ktoś”??
- Malfoy.
- Po co miał by się pytać?
- Bo to idiota i chciał się ze mną umówić na 24.
- Po co??
- Pewnie chce mi jakiś żart zrobić lub coś gorszego.
- Dlaczego ja mam mu to powiedzieć??
- Bo palnęłam na szybko, że o tej godzinie pomagałeś mi w pracy domowej.
- Ok. Chodźmy do pokoju czas odrobić lekcje. – Przybliżył się
do niej i szepnął. – Ale moje lekcje.
- Wiedziałam, że nie zrobisz tego tylko za odpowiedzenie na 3 pytania.
- Oj chodź nie marudź. – Ruda, można powiedzieć, że nie kłamała do 1 w nocy siedziała nad pracą domową razem z James’em. Tylko, że praca była jego. Szybciej by im to zajęło gdyby Anabelle lub Lilly pomogły im, ale one się uparły, że jak sami to zrobią to czegoś się nauczą w końcu. Rose wróciła do pokoju zmęczona. Padła na łóżko i tak jak była ubrana zasnęła.
- Wiedziałam, że nie zrobisz tego tylko za odpowiedzenie na 3 pytania.
- Oj chodź nie marudź. – Ruda, można powiedzieć, że nie kłamała do 1 w nocy siedziała nad pracą domową razem z James’em. Tylko, że praca była jego. Szybciej by im to zajęło gdyby Anabelle lub Lilly pomogły im, ale one się uparły, że jak sami to zrobią to czegoś się nauczą w końcu. Rose wróciła do pokoju zmęczona. Padła na łóżko i tak jak była ubrana zasnęła.
dodaj coś nowego, fajnie się czyta ;3
OdpowiedzUsuńJuż jutro będzie :D Cieszę się, że się podoba :3
Usuń