sobota, 23 marca 2013

4. Wątpie, że zaszczyci nas swoją osobą.

~Rozdział krótszy, ale mam nadzieję, że się wam spodoba. Zachęcam do komentowania :D~

Nareszcie weekend. Rose cieszyła się nie tylko ze względu na dwa wolne dni, ale też dla tego, że nie musiała wychodzić z dormitorium. Była już 15 ruda ani nie wyszła gdziekolwiek z łóżka, nawet na śniadanie ani z nikim nie rozmawiała. Leżała i wpatrywała się w sufit. Co jakiś czas pojedyńcze krople spłynęły jej po policzku.

- Rose. Przyniosłam ci obiad. – Ruda nawet nie spojrzała na przyjaciółkę. – Nie możesz cały czas leżeć w łóżku i nic nie jeść. – Rose spojrzała tylko na An i odwróciła się znowu w stronę sufitu. – Za godzinę bądź gotowa. Pójdziemy się przejść. – Po tych słowach An wyszła z pokoju. Ruda nawet nie chciała patrzeć na obiad. Była w zbyt dużej depresji by cokolwiek przełknąć. Sięgnęła do szafki po różdżkę i zamknęła drzwi by nikt jej nie przeszkadzał. Leżała nadal przytłoczona myślami o wszystkim i o niczym. Minęło pół godziny kiedy ktoś próbował otworzyć drzwi. Tą osobą okazała się Anabelle.
- Rose otwórz te drzwi!!
- Nie…
- O widzę, że zaczęłaś mówić. A teraz otwórz te drzwi!!
- Idź sobie...
- Nie pójdę!! To też mój pokój!! Otwieraj!!
- Daj mi tu umrzeć.
- Rose o co ci chodzi?! Od wczoraj wieczorem jesteś  jakaś dziwna!! – An zaczęła pchać drzwi w tym czasie ruda machnęła różdżką. Efekt był taki, że przyjaciółka wpadła do pokoju i wywaliła się.
- Jak cię dorwę to zabije!! – Rose nie przejęła się słowami przyjaciółki. Anabelle widząc smutek rudej przestała się na nią gniewać. Usiadła koło niej na łóżku.
- Rosie co się stało??
- Jestem głupia…
- Pod jakim względem??
- Kojarzysz Lucasa??
- Tego przystojnego krukano z 7 klasy??
- Tak…
- Co z nim??
- On chciał mnie pocałować, a ja głupia speszyłam się i go odtrąciłam…
- Może masz jeszcze szanse?? Czemu się speszyłaś??
- Nie wiem po prostu jak zaczął się do mnie zbliżać ja nagle się odsunęłam.
- Napisz do niego.
- Co??
- Spotkajcie się. – An szybko wstała i podała kartkę i pióro przyjaciółce.
- Co mam napisać.
- Napisz : Lucas. Przepraszam za wczoraj. Miałam zły dzień. Spotkajmy się dzisiaj o 19 na błoniach. – Rose dokładnie napisała to co podyktowała jej An. Szybko poszła do sowiarni. Przywiązała liścik do nóżki swojej sowy i poszła do dormitorium przebrać się. Zostało jej już 2 godziny do spotkania. Zaczęła się ubierać i malować. Gdy była już gotowa, zostało jej 10 minut. Żeby tym razem się nie spóźnić od razu wyszła na błonia. Nie czekała długo od razu pojawił się Lucas.
- Hej.
- Hej. Dostałem list.
- Domyślam się.
- Nie musisz przepraszać za wczoraj. Bardziej ja powinienem. Poniosły mnie emocje prze… - Nie dokończył bo ruda złożyła na jego ustach pocałunek.
*********


Malfoy siedział na parapecie w sali astronomicznej i obserwował całą sytuację na błoniach. Po chwili przyszedł Dan.
- Gdzie Rose?? Znowu się spóźni??
- Wątpię, że zaszczyci nas swoją osobą.
- Jak to?? – Skorpius pokazał nauczycielowi na okno. Dan podszedł i zobaczył Rose całującą się z krukonem.
- No to pannie Rose przedłuży się kara. Możesz iść dzisiaj jesteś zwolniony. – Malfoy bez słowa wyszedł z sali i skierował się do swojego dormitorium.
*******


Rose i Lucas siedzieli wtuleni w siebie pod drzewem. Ciszę przerwał brunet.
-  Rose będziesz ze mną?? – Ruda popatrzyła się na niego i odpowiedziała.
- Jasne. Możemy spróbować. – Siedzieli tak do zmroku, gdy zaczęło robić się chłodno brunet odprowadził rudą pod portret grubej damy. Pocałował ją i odszedł. Rose szczęśliwa poszła do pokoju. Szybko przebrała się w pidżamę i leżąc na łóżku czekała na przybycie przyjaciółki. Po 20 minutach nie doczekała się, ale do okna zaczęła stukać sowa. Otworzyła jej. Odwiązała liścik i dała ciastko. Sówka nie czekając na odpowiedz odleciała. Rose szybko otworzyła list.

Niesamowity dzień… Spotkajmy się w Pokoju Życzeń za 10 minut. Będę czekał w środku.

                                                                                                                Twój Ktoś.


Rose od razu pomyślała, że to Lucas. Nie przebierając się szybko poszła na 7 piętro. Gdy stanęła przed ścianą ukazały jej się drzwi. Weszła szybko by nikt jej nie zauważył. W pokoju nie było jednak jej bruneta. Naprzeciwko siedział w fotelu blondyn, który od początku roku zawrócił jej w głowie.
- Myślałem, że nie przyjdziesz. – Ruda zmierzała już w stronę drzwi. – Zaczekaj. Zostań proszę. – Powiedział to tak spokojnie i delikatnie, że Rose przeszedł dreszcz. Podeszła bliżej i usiadła na fotelu koło niego.
- Co ty kombinujesz??
- Nic. Chciałem porozmawiać.
- O czym??
- Widziałem ciebie i Lucasa na błoniach.
-Skąd??
- Z wierzy astronomicznej. Chyba zapomniałaś o szlabanie.
- Wiedziałam, że coś mi umknęło. O tym chciałeś porozmawiać?
- Nie, chciałem ci powiedzieć tylko przepraszam i odpuszczam. – Po tych słowach wstał i wyszedł z pokoju. Ruda siedziała i nie wiedziała co zrobić. Te słowa mocno ją ujęły. Czuła się winna, że jest z Lucasem. Miała wyrzuty sumienia, że Skorpius ich widział. Nie wiedziała czemu jest z krukonem. I znowu kolejny wieczór niszczy jej umysł myślami i przypuszczeniami i znowu nie może się od nich uwolnić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz