Wybiła godzina sądu ostatecznego dla Anabelle. Rose
poganiała ją by nie spóźniła się na randkę z jej chłopakiem.
- Rose możesz się jeszcze wycofać…
- Nie. An, chcę się dowiedzieć co ten burak kombinuję. A teraz idź bo spóźnisz się na randkę.
- Rose możesz się jeszcze wycofać…
- Nie. An, chcę się dowiedzieć co ten burak kombinuję. A teraz idź bo spóźnisz się na randkę.
- To nie randka!! Tylko spotkanie. Nie zapomnij, że on ma
dziewczynę. Powinnaś ją znać, jest przerażająco podobna do ciebie, a no tak… TO
TY!!
- Oj idź już!
- Pa.
- Powodzenia! – Anabelle szła jak na ścięcie głowy. Gdy była coraz bliżej nogi odmawiały jej posłuszeństwa.
- Hej An.
- No cześć… Po co chciałeś się spotkać?? – Popatrzyła na niego podejrzliwym wzrokiem.
- Jesteś jak Rose. Ona też jak się pierwszy raz spotkaliśmy pytała się po co…
- Oj idź już!
- Pa.
- Powodzenia! – Anabelle szła jak na ścięcie głowy. Gdy była coraz bliżej nogi odmawiały jej posłuszeństwa.
- Hej An.
- No cześć… Po co chciałeś się spotkać?? – Popatrzyła na niego podejrzliwym wzrokiem.
- Jesteś jak Rose. Ona też jak się pierwszy raz spotkaliśmy pytała się po co…
- Nie zapomnij, że tamto skończyło się na drugim spotkaniu,
które skończyło się związkiem.– Przerwała mu An.
- Szczegóły…
- Co ty kombinujesz Brond??
- Nie mogę się spotkać z przyjaciółką dziewczyny??
- To czemu napisałeś żebym nie mówiła nic Rose??
- By się nie denerwowała. A właśnie gdzie ona była??
- Ale co??
- Co wy ukrywacie??
- Szczegóły…
- Co ty kombinujesz Brond??
- Nie mogę się spotkać z przyjaciółką dziewczyny??
- To czemu napisałeś żebym nie mówiła nic Rose??
- By się nie denerwowała. A właśnie gdzie ona była??
- Ale co??
- Co wy ukrywacie??
- Nic. Rose chciała odpocząć.
- O de mnie??
- Tak jakby. Od wszystkich nawet i o de mnie. Mi też powiedziała, że była w skrzydle szpitalnym. Jak się dowiedziałam, że jej tam nie ma zmartwiłam się.
- Mhm…
- Nie wierzysz mi??
- O de mnie??
- Tak jakby. Od wszystkich nawet i o de mnie. Mi też powiedziała, że była w skrzydle szpitalnym. Jak się dowiedziałam, że jej tam nie ma zmartwiłam się.
- Mhm…
- Nie wierzysz mi??
- Nie.
- No powiedz czy te oczy mogą kłamać??
- No powiedz czy te oczy mogą kłamać??
- Tak.
- Słuchaj. Nie wiem co kombinujesz i nie chce wiedzieć. Idę, a ty lepiej przeproś Rose. – An odwróciła się na pięcie i poszła w stronę zamku. Gdy wchodziła do Pokoju Wspólnego zaczepił ją James.
- Gdzie byłaś??
- Książkę piszesz Potter??
- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie.
- Ok. To masz mają odpowiedź : Co cię to!- An zwinie ominęła go. Gdy miała odejść złapał ją za nadgarstek i odwrócił.
- Nie próbuj pogodzić mojej siostry z Malfoyem.
- Puszczaj! A po za tym to nie twoja siostra tylko kuzynka. A siostrą mógł byś się zainteresować, a nie niszczysz życie Rose. – Wyrwała rękę i szybko pobiegła do dormitorium. James spojrzał w stronę stolika gdzie Lilly odrabiała pracę domową. „ Co mam się nią interesować. Ona tylko się uczy”. Pomyślał i usiadł w fotelu przed kominkiem.
- Słuchaj. Nie wiem co kombinujesz i nie chce wiedzieć. Idę, a ty lepiej przeproś Rose. – An odwróciła się na pięcie i poszła w stronę zamku. Gdy wchodziła do Pokoju Wspólnego zaczepił ją James.
- Gdzie byłaś??
- Książkę piszesz Potter??
- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie.
- Ok. To masz mają odpowiedź : Co cię to!- An zwinie ominęła go. Gdy miała odejść złapał ją za nadgarstek i odwrócił.
- Nie próbuj pogodzić mojej siostry z Malfoyem.
- Puszczaj! A po za tym to nie twoja siostra tylko kuzynka. A siostrą mógł byś się zainteresować, a nie niszczysz życie Rose. – Wyrwała rękę i szybko pobiegła do dormitorium. James spojrzał w stronę stolika gdzie Lilly odrabiała pracę domową. „ Co mam się nią interesować. Ona tylko się uczy”. Pomyślał i usiadł w fotelu przed kominkiem.
********
- Nienawidzę go!! – Rzuciła się na łóżko rozwścieczona Anabelle.
- Lucasa?? – Spytała niepewnie ruda.
- Pottera!!
- Którego??
- Jamesa!!
- Co on chciał??
- Poucza mnie jak to mam ciebie i Malfoya nie godzić!!
- Znowu o to się czepiał??
- Nie zdziw się jak będziesz miała kłótnię??
- Co ty mu powiedziałaś?? – Rose stanęła nad przyjaciółką z założonymi rękoma.
- Wypomniałam mu żeby zainteresował się swoją siostrą, a tobie przestał truć życie.
- An… - Zrezygnowana położyła się koło Anabelle.
- Powiedziałam mu prawdę. On już sam ma coś z głową. Zaczął cię nazywać jako twoją siostrę, a nie kuzynkę!!
- A co z Lucasem??
- Nie wiem czemu chciał się spotkać…
- Nie poszłaś??
- Poszłam, ale nie chciał nic mówić. Dopytywał się co my ukrywamy.
- A co my ukrywamy??
- Na przykład dzisiaj ciebie.
- No tak…Nic więcej nie mówił??
- Zdenerwował mnie i poszłam… Przepraszam…
- Lucasa?? – Spytała niepewnie ruda.
- Pottera!!
- Którego??
- Jamesa!!
- Co on chciał??
- Poucza mnie jak to mam ciebie i Malfoya nie godzić!!
- Znowu o to się czepiał??
- Nie zdziw się jak będziesz miała kłótnię??
- Co ty mu powiedziałaś?? – Rose stanęła nad przyjaciółką z założonymi rękoma.
- Wypomniałam mu żeby zainteresował się swoją siostrą, a tobie przestał truć życie.
- An… - Zrezygnowana położyła się koło Anabelle.
- Powiedziałam mu prawdę. On już sam ma coś z głową. Zaczął cię nazywać jako twoją siostrę, a nie kuzynkę!!
- A co z Lucasem??
- Nie wiem czemu chciał się spotkać…
- Nie poszłaś??
- Poszłam, ale nie chciał nic mówić. Dopytywał się co my ukrywamy.
- A co my ukrywamy??
- Na przykład dzisiaj ciebie.
- No tak…Nic więcej nie mówił??
- Zdenerwował mnie i poszłam… Przepraszam…
- Nic się nie stało. I tak się dowiem.
- Będziesz miała okazję. Ma cię przepraszać.
- Ok.
- Będziesz miała okazję. Ma cię przepraszać.
- Ok.
*****
Skorpius siedział u siebie w dormitorium i myślał nad
różnymi sprawami. Pośród nich dominowała Rose. „ Zaprosić ją na bal??” „Nie, nie zgodzi się.” „Można spróbować.”
„Nie. Na pewno idzie z Lucasem.” Kłócił się sam ze sobą. „Zrobię jej na złość.” Po tej myśli zaczął układać w głowie plan dzięki, któremu Weasley miała być zazdrosna. Sam nie był pewien czy wyjdzie, ale nikt nie mógł mu przeszkodzić w spróbowaniu. Najbardziej męczyło go, że ruda cały czas siedziała w jego głowie. Nie mógł się na niczym innym skupić.
- Co ma Lucas, czego ja nie mam?!- Powiedział sam do siebie.
- Rose. – Malfoy szybko odwrócił się.
- Kendra. - Była to mulatka, miała czarne, kręcone włosy. Była córką przyjaciela jego taty. Blaise’a Zabini. Skorpius traktował ją jak przyjaciółkę, ale nie lubił gdy wtrącała się w nie swoje sprawy.
- Tak. A co zapomniałeś już o mnie??
- Kiedy wróciłaś??
- Dzisiaj popołudniu. Tęskniłam. – Podeszła do Malfoy’a i przytuliła go.
- Ja też. Skąd wiesz o Rose??
- Spotkałam Ashton’a.
- On ma chyba za długi język. – Zdenerwował się Skorpius zaciskając pięści.
- Nie denerwuj się. Chciał pomóc. I ja też ci pomogę.
- Nie ma już w czym. – Zrezygnowany usiadł na łóżku. – Odpuściłem. Ona ma innego.
- Nie poznaję cię. Jesteś Skorpius Malfoy. Walcz o swoje, o to co kochasz.
- Jak?! Gdy zniszczę jej związek jeszcze bardziej mnie znienawidzi.
- To zrób tak żeby ten związek nie rozpadł się z twojej winy.
- To z czyjej??
- Ale ty dzisiaj wolno myślisz… z Lucasa. – Gdy Kendra wyszła z pokoju Skorpius nadal rozmyślał nad tym wszystkim. „Z winy Lucasa.” Powtarzał. Miał do zrealizowania dwa plany. Jeden kompletny. Nad drugim musiał jeszcze sporo pomyśleć. Złapać Lucasa na gorącym uczynku. Sam stworzyć sytuacje w której Rose zobaczy Lucasa jak ją zdradza. Musiał zranić rudą. To było dla niego najtrudniejsze.
„Nie. Na pewno idzie z Lucasem.” Kłócił się sam ze sobą. „Zrobię jej na złość.” Po tej myśli zaczął układać w głowie plan dzięki, któremu Weasley miała być zazdrosna. Sam nie był pewien czy wyjdzie, ale nikt nie mógł mu przeszkodzić w spróbowaniu. Najbardziej męczyło go, że ruda cały czas siedziała w jego głowie. Nie mógł się na niczym innym skupić.
- Co ma Lucas, czego ja nie mam?!- Powiedział sam do siebie.
- Rose. – Malfoy szybko odwrócił się.
- Kendra. - Była to mulatka, miała czarne, kręcone włosy. Była córką przyjaciela jego taty. Blaise’a Zabini. Skorpius traktował ją jak przyjaciółkę, ale nie lubił gdy wtrącała się w nie swoje sprawy.
- Tak. A co zapomniałeś już o mnie??
- Kiedy wróciłaś??
- Dzisiaj popołudniu. Tęskniłam. – Podeszła do Malfoy’a i przytuliła go.
- Ja też. Skąd wiesz o Rose??
- Spotkałam Ashton’a.
- On ma chyba za długi język. – Zdenerwował się Skorpius zaciskając pięści.
- Nie denerwuj się. Chciał pomóc. I ja też ci pomogę.
- Nie ma już w czym. – Zrezygnowany usiadł na łóżku. – Odpuściłem. Ona ma innego.
- Nie poznaję cię. Jesteś Skorpius Malfoy. Walcz o swoje, o to co kochasz.
- Jak?! Gdy zniszczę jej związek jeszcze bardziej mnie znienawidzi.
- To zrób tak żeby ten związek nie rozpadł się z twojej winy.
- To z czyjej??
- Ale ty dzisiaj wolno myślisz… z Lucasa. – Gdy Kendra wyszła z pokoju Skorpius nadal rozmyślał nad tym wszystkim. „Z winy Lucasa.” Powtarzał. Miał do zrealizowania dwa plany. Jeden kompletny. Nad drugim musiał jeszcze sporo pomyśleć. Złapać Lucasa na gorącym uczynku. Sam stworzyć sytuacje w której Rose zobaczy Lucasa jak ją zdradza. Musiał zranić rudą. To było dla niego najtrudniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz