środa, 20 listopada 2013

20. Noc jeszcze długa.

Skorpius poszedł do swojego dormitorium. Gdy wszedł zobaczył śpiącego Ashtona. Podszedł do jego łóżka i ściągnął z niego kołdrę.
- Wstawaj śpiochu.
- Co?! - Skorpius podszedł do mini barku wziął dwie szklanki i nalał ognistą. Podszedł do przyjaciela i podał mu trunek.
- Pij.
- Chcesz mnie upić?
- Zrobiłeś się nudny odkąd spędzasz tyle czasu z Gryffonami...
- A więc to o to chodzi. - Ashton uśmiechnął się i wziął szklankę od blondyna.
- A więc, drogi przyjacielu. Słyszałem, że zaprzyjaźniłeś się z Rose.
- Złapaliśmy lepsze kontakty, a bo co??
- Nic, nic... - Malfoy rozsiadł się w fotelu i przyglądał się przyjacielowi z iskierkami w oczach.
- Gdybyś był chodź trochę dla niej milszy też miał byś z nią lepsze kontakty. - Scorpius wstał i wycelował różdżką w przyjaciela.
- Po pierwsze to Weasley, a ja jestem Malfoy. Po drugie Nienawidzimy się od dzieciństwa. Po trzecie to zdrajczyni krwi. Po czwarte nie denerwuj mnie dzisiaj. - Gdy blondyn brał łyka ze szklanki Ashton zabrał mu różdżkę i wycelował w niego.
- Po pierwsze nie groź mi różdżką. Po drugie status krwi się już nie liczy. Po trzecie jesteś dupkiem. -Rzucił jego różdżkę w głąb pokoju i poszedł do łazienki. „Gryffoni go nie zmienią” Pomyślał Malfoy z głupim uśmieszkiem. Wziął dwie butelki ognistej i poszedł na błonia. Po kilku godzinach na korytarzach Hogwartu dobiegł straszny huk. Larisa pobiegła w stronę hałasu. Zobaczyła Malfoya leżącego wśród kawałków rozwalonej zbroi.
- Cholera! - Szepnęła. - Skorpius idioto! - Podeszła do niego i pomogła mu wstać. - Usiądź tu. - Posadziła go koło ściany. Podeszła do zbroi, wyciągnęła różdżkę i naprawiła bałagan jaki zrobił Malfoy. Podeszła do niego i złapała go za rękę. - Wstawaj! No już! - Dziewczyna próbowała go podnieść, ale na marne. - Skor proszę wstań... No dalej. - Po kilkunastu minutach wysiłku blondyn w końcu wstał i oparł się o Larise. Szatynka ugięta pod ciężarem przyjaciela szła powoli do Pokoju Wspólnego. - Matko! Ile ty ważysz?! - Była już pod kamienną ścianą, wyszeptała hasło i rzuciła Malfoya na jedną z kanap. - Nareszcie. - Wyciągnęła się by rozprostować obolałe kości i zaczęła masować sobie kark. Nagle Skorpius złapał ją za rękę i pociągnął na kanapę, w efekcie czego Larisa siedziała mu na kolanach. - Puszczaj. - Wyszeptała.
- Nie. - Powiedział stanowczo chłopak. Położył rękę na jej policzku i przybliżył się do niej. Ich usta złączyły się w pocałunek. Po chwili były one głębsze. Blondyn położył dziewczynę na kanapie i nachylał się nad nią, nie odrywając od niej ust.
- No proszę, proszę. - Przy ścianie stała Séraphin w koronkowej bieliźnie w kolorze różowym. Na to miała cienki biały szlafrok z śliskiego materiału. Uśmiechała się wrednie do przyjaciółki. Larisa szybko zrzuciła z siebie chłopaka i wstała na równe nogi.
- Séraphin to nie tak.
- Oczywiście, że nie kochanie. - Podeszła do szatynki i przytuliła ją. Po chwili odsunęła ją i trzymając za głowę popatrzyła jej w oczy. - Idź do pokoju prześpij się, ok. - Larisa tylko pokiwała głową i poszła do dormitorium. - Pomyliłeś dziewczyny misiaczku. - Powiedziała blondynka po czym już siedziała na Malfoyu. - Piłeś? - To było raczej pytanie retoryczne. Zaczęła go całować i jeździć rękoma po jego torsie. - Noc jeszcze długa. - Wyszeptała mu w usta.

************

Rose leżała w swoim dormitorium. Nie mogła się ruszyć. Cały czas bolała ją głowa. „Zabiję go” pomyślała. Nagle ktoś bez pukania wszedł do jej dormitorium.
- Rose!
- Lucas? Co tu robisz??
- Ty jeszcze w łóżku? Wstawaj!
- Dzisiaj nie dam rady nigdzie iść. Boli mnie głowa...
- Od czego? - Poważnie zmartwił się.
- Grałam w Quidditcha. To nic poważnego.
- Skoro tak uważasz... - Przybliżył się i pocałował rudą. - Dostałem twój list i... przepraszam. Przesadziłem. - Pocałował Rose jeszcze raz i wyszedł z pokoju. Rosie z uśmiechem na twarzy zasnęła.
**********

- Pobudka Larisa! - Krzyczała radosna Lola. Gdy przyjaciółka odkryła twarz, uśmiech zszedł jej z twarzy. - Co się stało?? Płakałaś??
- Lola muszę ci coś powiedzieć.
- Mów. - Usiadła na łóżku szatynki i przyglądała się jej.
- Całowałam się z Malfoyem. I Séraphin to widziała.
- Jak to z Malfoyem?
- Był pijany, ja byłam akurat na korytarzu i usłyszałam hałas. Potem zobaczyłam go w kawałkach zbroi. Posprzątałam po nim i odprowadziłam do Pokoju Wspólnego. A potem on mnie pociągnął do siebie i wiesz co dalej. - Lola przytuliła przyjaciółkę.
- Co na to Séraphin?
- Nic. Kompletnie nic. Kazała mi iść do dormitorium i zajęła się nim.
- O FUUUU!!! Musisz mi pokazać która to kanapa. Nie mam zamiaru na niej siadać po jej „zajmowaniu się” nim! Uważaj teraz na Séraphin.
- Wiem. Ona mnie zniszczy...
- Nie pozwolę jej na to.
- Obiecujesz? - Lola wyciągnęła do niej małego palca.
- Obiecuję. - Szatynka zrobiła to samo i „uścisnęły je”. - A teraz marsz na śniadanie bo w anorekcje wpadniesz. - Larisa uśmiechnęła się do niej.
- Dziękuję, że jesteś. - Lola odwzajemniła uśmiech i zniknęła za drzwiami dormitorium. „Gdzie jesteś blond ździro” Myślała Lola. Gdy wyszła na korytarz doznała szoku. Przed jej oczami było zdjęcie Larisy nago z napisem „Uważaj z kim się puszczasz szmato”.
- Zabiję... - Wyszeptała i szybko odkleiła zdjęcie. Pobiegła w głąb korytarza co jakiś czas zatrzymując się by odkleić kolejne zdjęcie. Przebiegła prawie cały Hogwart. Szybko wróciła do Pokoju Wspólnego i spaliła wszystkie zdjęcia w kominku. Nagle dostała sms. „Spotkajmy się pod Wielką Salą. Larisa”. Ślizgonka bez zastanowienia poszła w wyznaczone miejsce. W oddali zobaczyła przyjaciółkę. Podbiegła do niej. W ręku trzymała zdjęcie. Lola od razu poznała jakie. Szatynka była cała zapłakana. Koło Wielkiej Sali przechodziła Séraphin ze swoim stadem.
- Hej Larisa. Jak spałaś? - Zapytała blondynka z uśmiechem.
- Nienawidzę cię. - Każdy zaczął wytykać Lari od szmat.
- Zginiesz. - Wyszeptała Lola.
- Co, chyba nie usłyszałam? - Lola wyciągnęła różdżkę i rzuciła pierwsze lepsze zaklęcie.
- Zwariowałaś?! - Pisnęła Séraphin.
- Jak mogłaś jej to zrobić! - Poleciało kolejne zaklęcie.
- Chcesz mnie zabić?!
- Z wielką przyjemnością.
- Co tu się dzieje! Odsunąć się! - Na miejsce zdarzenia przybiegła McGonagall. - Panno Cler proszę odłożyć różdżkę.
- Nie dopuki ta suka nie odszczeka co powiedziała!
- Panno Cler -20 punktów. A teraz obydwie do mojego gabinetu. - Lola opuściła rękę i poszła za McGonagall. Weszły do gabinetu i usiadły na fotelach stojących przed biurkiem.
- Czy ktoś powie mi co się stało?
- Lola mnie bezpodstawnie zaatakowała.
- Bezpodstawnie! - Lola znowu chciała rzucić się na blondynkę.
- Proszę usiąść! Slytherin traci kolejne 10 punktów. Co było powodem zaatakowania panny Migliore??
- Porozwieszała po całym Hogwarcie zdjęcia Larisy nago!
- Masz jakieś dowody, że to ja?
- Tylko ty byś była do tego zdolna!
- Ach tak?
- Przestańcie! - Wtrąciła się McGonagall.
- Może Larisa ma też innych wrogów. W końcu puszcza się z każdym. - Lola nie wytrzymała rzuciła się na Séraphin. Po chwili leżały na ziemi. Szatynka zaczęła okładać ją pięściami.
- Jak na twoją rase szczekasz za głośno suko!
- Przestańcie! - Dyrektorka wyciągnęła różdżkę. Już po chwili ślizgonki były daleko od siebie. - Slytherin traci 70 punktów! Séraphin na czas nieokreślony zmienisz dormitorium. Obydwie macie szlaban przez 3 miesiące. Panna Migliore ze mną, Panna Cler z profesorem Longbotomem. Skończyłam. Idziecie prosto na lekcje i nie chce już nic słyszeć! Do widzenia. - Obydwie dziewczyny wyszły w ciszy z gabinetu. Każda skierowała się w inną stronę. Żadna z nich nie skierowała się na lekcje.

*********

Rose szła powoli do skrzydła szpitalnego. Ból był nie do zniesienia. Gdy szła po schodach Zakręciło jej się w głowie i upadła. Z skrzydła szpitalnego właśnie wychodził Skorpius. Zobaczył na schodach leżącą rudą dziewczynę. Szybko podbiegł do niej.
- Rose. - Położył jej głowę na kolana. - Rose, obudź się. - Ruda nie wstawała. Skorpius wziął ją na ręce i skierował się do pokoju życzeń. Położył dziewczynę na łóżku i usiadł koło niej. - Lisica wstawaj, nie wygłupiaj się. - Zaczynał się martwić tym, że Rose nie reaguje. Pobiegł szybko po jakieś lekarstwa. Gdy wrócił Weasley leżała cały czas w tej samej pozycji. Sprawdził jej puls. Był słaby. Podłożył jej pod nos sole ocudzające. - Wstań Rose! - Blondynowi do oczu zaczęły napływać łzy. - Proszę obudź się. - Wyszeptał. Po nie udanych próbach wziął szybko Rose na ręce i pobiegł do skrzydła szpitalnego.
- Co się stało! - Zaczęła krzyczeć pielęgniarka.
- Znalazłem ją nie przytomną na schodach.
- Szybko połóż ją na łóżku. - Skor podszedł do najbliższego łóżka i położył bladą jak ściana Rose. - Biegnij po dyrektorkę. Powiadom ją, że Rose zostanie przeniesiona do Św. Munga!
- Co?
- Już szybko! - „Aż tak to poważne?” Pomyślał i szybko pobiegł po dyrektorkę.

-----------------------------------------------------
Jest i kolejny Rozdział :D Czekam na komentarze, także dotyczące nowego szablonu mam nadzieję, że opowiadanie wam się podoba ;)

1 komentarz:

  1. Opowiadanie niezłe. Co mnie doprowadziło do szału to twoje "dopuki". Nienawidzę jak ktoś robi błędy ortograficzne. Dopóki przez ó :) Oprócz tego fabuła i ogólnie całe opowiadanie fajne, tylko denerwowało mnie to, że wszystko działo się tak szybko.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń