wtorek, 10 czerwca 2014

25. Co ja jeszcze zrobiłem?

- Dzień dobry słoneczko. - Ashton uśmiechnął się i przytulił do siebie blondynkę.
- Dzień dobry. - An odwzajemniła uśmiech. Przybliżyła się do chłopaka i pocałowała go. Ślizgon odwzajemnił pocałunek. Blondynka przerwała i spojrzała w oczy chłopaka, nadal uśmiechnięta. - Mogła bym budzić się tak codziennie. - Zaśmiała się.
- Wszystkich swoich kolegów zapraszasz tak na noc?
- Tylko tych wyjątkowych. - An bardziej wtuliła się w chłopaka.
- Anabelle? - Zapytał niepewnie.
- Tak?
- Będziesz moją dziewczyną? - Blondynka spojrzała na niego.
- Z przyjemnością. - Przybliżyła się i zatopiła swoje usta w jego. Zdecydowanie nie mieli zamiaru iść na śniadanie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Tymczasem ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rose przebudziła się i poczuła intensywny zapach męskich perfum. Podniosła lekko głowę. Zobaczyła nad sobą śpiącego Skorpiusa. Próbowała przypomnieć sobie cokolwiek, ale wspomnienia urywały jej się na drugim spacerze na Błonia z ognistą w ręku. Odsunęła delikatnie rękę blondyna i wygrzebała się z łóżka. Znalazła swoją sukienkę na podłodze, wzięła ją i skierowała się do łazienki. Po 5 minutach wyszła już przebrana. Położyła bluzkę ślizgona na fotelu, wzięła swoje szpilki w rękę i skierowała się do drzwi.
- Już uciekasz? - Zapytał zaspany Skor. Dziewczyna lekko zlękła się i odwróciła w jego stronę.
- No wiesz... muszę się ogarnąć... zaraz śniadanie. Poza tym ślizgoni nie mogą się dowiedzieć, że... tu spałam. - Zawahała się lekko.
- Jeżeli o to chodzi to tak, tylko spaliśmy. A jeżeli chcesz się dowiedzieć czemu wylądowałaś u mnie w łóżku, bo zgaduję że masz braki pamięci usiądź, a wszystko ci opowiem.
- Kiedy indziej. - Uśmiechnęła się uroczo i wyszła z dormitorium. W pokoju wspólnym siedziało kilku ślizgonów. Rose prześlizgnęła się za nimi i wyszła na korytarz. Była pewna, że nikt nie zwrócił na nią uwagi. Poszła spokojnie do pokoju wspólnego Gryffindoru. Gdy wchodziła do dormitorium przeżyła szok i zakryła szybko oczy.
- Mnie tu nie ma. - Powiedziała z uśmiechem. Odsłoniła jedną rękę i spojrzała na leżąca parę. - Ale jesteście ubrani?
- Rose ty świntuchu! Tak jesteśmy.
- Wolę się upewnić. - Para lekko zakłopotana usiadła nadal przytulając się do siebie. Rose usiadła na swoim łóżku i przyglądała się im.
- A ty gdzie byłaś całą noc?
- Tu i tam...
- My tu się martwimy, a ty masz nam jedynie do powiedzenia „tu i tam”?! - Zapytała An z udawaną złością.
- Widzę jak się martwicie. - Rose wybuchła śmiechem.
- To wcale nie jest śmieszne! - Oburzyła się blondynka. - A tak serio to gdzie ty byłaś?
- Wiem tyle, że wyszłam z imprezy zerwać z Lucasem, ale sprawy się tak potoczyły, że tak jakby on ze mną zerwał, w sensie ja przez to cierpiałam.
- Powiedział ci?!
- Co? - Rose otworzyła usta ze zdziwienia. - Wiedziałaś o tym?!
- Rose...
- Tak czy nie! - Rose wstała z łóżka.
- Tak... no, ale nie chciałam ci mówić żebyś... no wiesz, nie cierpiała. Byłaś z nim taka szczęśliwa...
- I się tylko przyglądałaś jak robię z siebie idiotkę?!
- Rose to nie tak... - Rose odwróciła się do przyjaciółki tyłem.
- Boże na ilu jeszcze osobach się zawiodę... - Mówiła bardziej do siebie. Po chwili skierowała się do An. Miała łzy w oczach. - Wiesz co? Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką...
- Bo jestem. - An wstała i skierowała się do przyjaciółki.
- Gdybyś nią była powiedziała byś mi prawdę, a nie trzymała jego stronę!
- Rosie to nie tak... - An chciała podejść do przyjaciółki jednak ta odepchnęła ją i wybiegła z dormitorium. Zaczęła szybko iść przez siebie co jakiś czas wycierając spływające jej łzy. Gdy przechodziła koło grupki Ślizgonów usłyszała śmiechy.
- Do mnie też przyjdziesz na noc Weasley?- Odwróciła się zdezorientowana.
- Co? - Spojrzała na niego pytająco.
- Nie mów, że ci się nie podobało. - Z tłumu wyszła Seraphin. - Z doświadczenia wiem, że jest dobry w łóżku. Na pewno takiej szarej myszce jak ty dogodził.
- Do niczego nie doszło!
- Jesteś pewna? - Seraphin uśmiechnęła się wrednie. - Oo, to miała być wasza tajemnica? Ups, Skor chyba nie potrafi trzymać języka za zębami.
- On ci tak powiedział? - Rose nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Wiedziała, że Skor nie jest potulnym barankiem, ale żeby posunął się do czegoś takiego. Seraphin pokiwała głową.
- Biedna Weasley myślała, że Malfoy się w niej zakochał, a on szukał tylko dziewczyny na noc. - Blondynka podeszła do niej bliżej. - Byłaś dla niego tylko wyzwaniem. Zwierzęciem które chciał upolować. - Przejechała po niej wzrokiem od góry do dołu. - Co jak co Weasley, ale po tobie bym się nie spodziewała, że tak łatwo wskoczysz mu do łóżka. - Rose nie wytrzymała. Strzeliła Seraphin z liścia, odwróciła się i pobiegła na 7 piętro do pokoju życzeń. Gdy ukazały jej się drzwi wpadła do środka. Stanęła przy ścianie i osunęła się po niej. Schowała głowę w kolanach i zaczęła płakać. Nie wiedziała już komu może ufać, a komu nie. Zawiodła się na kuzynie, chłopaku, przyjaciółce i Scorpiusie... „Co ja sobie myślałam, że zmieni się dla mnie, zakocha we mnie i będziemy szczęśliwi? Jestem taka głupia” pomyślała i zalała się łzami. Do pokoju nagle ktoś wszedł. Poznała zapach perfum, które czuła rano. Szybko wstała i stanęła naprzeciwko Skorpiusa.
- Czego chcesz?!
- Pogadać... Rose co się stało?
- Nie udawaj, że nie wiesz!
- O czym? - Blondyn nie miał kompletnie pojęcia o co chodzi Weasley.
- O to ci chodziło, prawda? By się na mnie zemścić. Udało ci się! Teraz cały Hogwart wie jaki jesteś wspaniały, bo udało ci się zaliczyć niewinną Weasley.
- Nie zrobiłem tego.
- Może i nie, ale rozpowiadać plotki to ty lubisz. Bo kto uwierzy małemu rudzielcowi.
- Od kogo się tego dowiedziałaś? - Jego ton nie był przyjemny. - Odpowiedź!
- Grupa Ślizgonów się śmiała czy do nich też przyjdę na noc i czy podobało mi się z tobą w nocy.
- I co?! Uwierzysz im?!
- Nie wiem już komu mam wierzyć! Okłamał mnie mój chłopak, kuzyn, przyjaciółka i ty!
- Teraz już kompletnie nie rozumiem. Zobaczyłem cię wczoraj pijaną chodzącą po korytarzach Hogwartu, więc wziąłem cię do swojego dormitorium, bo do twojego po pierwsze, by mnie nie wpuścili, po drugie była tam An z Ashtonem. Przebrałem cię w swoją koszulę i poszłaś spać wtulając się we mnie. Czemu płakałaś?
- Zerwałam z Lucasem...
- Nie tego chciałaś?
- Powiedział mi, że nigdy mnie nie kochał, że nawet mu się nie podobam. Był ze mną bo James tak chciał.
- Po co?
- Chciał mnie trzymać z dala od ciebie! - Rose znowu poleciały łzy. Skor podszedł do niej i przytulił ją.
- Co się stało z An? - Zapytał gładząc ją po plecach.
- Wiedziała o wszystkim. - Szepnęła mu w tors. Skor przytulił ją mocniej i pocałował w głowę. Rose odepchnęła go.
- Przestań!
- O co ci chodzi?
- Wykorzystałeś mnie, a teraz myślisz, że jak mnie przytulisz to będzie wszystko w porządku? - Rose odwróciła się i wybiegła na korytarz. Nie wiedziała co ma zrobić ze sobą. Dobiegła do końca korytarza i weszła w pierwsze lepsze drzwi. W pomieszczeniu znajdowały się schody. Rose zaczęła się po nich wspinać. Na końcu była drewniana klapa, otworzyła ją i weszła do środka. Rozejrzała się, wokoło stało tam kilka krzeseł, pod ścianą opierały się stare obrazy i było tam mnóstwo pajęczyn. Od razu pomyślała, że to strych. Podeszła do okna. Zobaczyła za nim las. Zauważyła, że znajduję się wyżej niż myślała. Na ten widok zaczęło jej się kręcić w głowie i odeszła od okna. Usiadła na podłodze i oparła się o ściane. Musiała sobie wszystko przemyśleć. Potrzebowała chwili samotności.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Skor chodził po zamku i szukał rudej. Na jednym z korytarzy napotkał Jamesa. Podszedł szybko do niego.
- Widziałeś Rose? - Powiedzieli obydwoje w tym samym czasie. James spojrzał na niego podejrzliwie, za to Skor przyglądał mu się pytająco.
- Nie, szukam jej od imprezy.
- Widziałem się z nią jakieś 10 minut temu po czym uciekła.
- Co się stało, że uciekła? Zrobiłeś jej coś?! - Potter szedł na niego z różdżką.
- James uspokój się! - Krzyknęła za nim An. - To nie jego wina, tylko Lucasa. - James spojrzał na nią pytająco. - I twoja. - Dodała po chwili.
- Jak to?
- To ty kazałeś być Lucasowi z Rose, by trzymała się z dala od Skorpiusa. Przez ciebie się w nim zauroczyła i teraz cierpi. Przez ciebie nienawidzi ciebie, Lucasa, mnie, Scorpiusa i siebie. I przez ciebie...
- Co ja jeszcze zrobiłem? - Spytał wkurzony.
- Przez ciebie Ślizgoni rozpowiadają, że Rose wskoczyła do łóżka Malfoyowi. - Potter spojrzał na nią smutno.
- Trzeba znaleźć Rose. Jest ktoś do kogo mogłaby pójść?
- Nie wydaje mi się. - Wtrącił Skor. - Mówiła, że nie wie już komu ufać i że każdy ją okłamuję.
- Czyli siedzi gdzieś sama.
- Rozdzielmy się. Ja i Skor przeszukamy od góry do 5 piętra, ty i Ashton poszukacie od 4 piętra w dół i błonia. - Wszyscy zgodnie pokiwali głowami i ruszyli w wyznaczone miejsca.
- Czemu chciałaś żebym z tobą poszedł? - Zapytał niepewnie blondyn.
- Bo chce wyjaśnić z tobą kilka spraw.
- Jakich? - Spojrzał na idącą koło niego Anabelle.
- Przespałeś się z Rose?
- Przecież wiesz, że bym tego jej nie zrobił.
- Nie mam tej pewności... Czemu Rose była u ciebie w dormitorium?
- Była pijana i ledwo chodziła. Nie wpuścili, by mnie do waszego dormitorium, a z tego co wiem było zajęte. - Spojrzał na nią znacząco.
- To już moja sprawa.
- I Ashtona, który jest moim przyjaciele, tak więc to też i moja sprawa.
- Do niczego nie doszło.
- W tym sensie nie. - Stanęła i spojrzała na niego zła.
- A w jakim sensie tak?
- Szliście za rękę i jak się rozdzielaliśmy pocałował cię w policzek.
- Wygrałeś. - Zaczęła znowu iść. - Jesteśmy razem. A teraz skupmy się i znajdźmy Rose.

******************************************************
Do pokoju w którym siedziała Rose ktoś wszedł. Odwróciła się i zobaczyła znajomą postać.
- Rosie?
- Hugo. - Wstała i przytuliła brata.
- Co ty tu robisz? - Odsunęła się od niego i spojrzała w podłogę.
- Uciekam.
- Przed czym?
- Przed wszystkimi.
- Co się stało. - Podszedł i przytulił siostrę.
- James kazał Lucasowi rozkochać mnie w sobie żebym trzymała się z dala od Skora.
- Lucas nic do ciebie nie czuł? - Rose pokręciła głową.
- A co ty tu robisz?
- Wszyscy cię szukamy. Malfoy i James naprawdę chcą z tobą pogadać. Anabelle też się martwi.
- Nie chce ich widzieć. - Hugo złapał Rose za ramiona i spojrzał w jej oczy.
- Rozumiem, że jesteś na nich zła za to co ci zrobili, ale nie możesz się wiecznie przed nimi ukrywać. Prędzej czy później będziesz musiała wyjść i z nimi wszystko wyjaśnić. Zanim ich ocenisz najpierw wysłuchaj co mają ci do powiedzenia. Są dla ciebie ważni jak i ty dla nich na pewno nie powiedzą ci kłamstwa byś znowu nie cierpiała. - Rose uśmiechnęła się.
- Mama zawsze tak mówiła.
- Nie tylko ona, ty też zawsze mi to powtarzałaś. Stosowałem się do tego i wszystko się ułożyło. Teraz ty posłuchaj własnej rady i pogadaj z nimi.
- Hugo?
- Tak?
- Kim jest ta twoja dziewczyna? - Rose uśmiechnęła się szeroko.
- To już i tak nie ważne. - Hugo posmutniał.
- Hej, co się stało? - Ruda spojrzała na niego niepewnie.
- Zostawiła mnie dla innego.
- Nie przejmuj się tym. Znajdziesz w końcu tą w której zakochasz się na zabój ze wzajemnością.
- Tak jak ty i Skor?
- Nie, on mnie nie kocha. Tylko się mną bawi.
- Nie był bym taki pewny. Malfoy nie przepuści okazji do zaliczeni, a szczególnie kogoś takiego jak ty. A jednak coś go powstrzymało.
- Co masz na myśli mówiąc takiej jak ja?
- Nie jesteś łatwa jak większość dziewczyn w Hogwarcie. A szczególnie nie ulegasz Malfoyowi. Znasz swoją wartość. Przemyśl to i pogadaj z nimi. - Rose odetchnęła głęboko.
- Powiedz im żeby czekali na mnie w swoich dormitoriach. - Hugo pokiwał głową i wyszedł z pomieszczenia. Rose ruszyła chwilę za nim i skierowała się w stronę swojego dormitorium. Przebrała się szybko i czekała, aż przyjdzie An. Gdy blondynka weszła do pokoju uśmiechnęła się lekko.
- Rose...
- Wiem, że nie zrobiłaś tego specjalnie. Chciałaś mnie chronić, a poza tym jak byś mi wcześniej powiedziała nie uwierzyła bym ci. - Anabelle podeszła do rudej i przytuliła ją.
- Przepraszam, od teraz będę ci mówić całą prawdę i tylko prawdę. - Dziewczyny stały tak chwilę i przytulały się. An odsunęła się od niej.
- Skorpius nic nie wiedział o tym co ślizgoni mówili. Mu naprawdę na tobie zależy. - Rose spojrzała na nią pytająco. - Sprawdziłam go.
- Miałaś nie używać magii dopóki się nie zregenerujesz.
- To nic małe prosty sposób na prawdomówność nawet nie zaklęcie. - Rose podeszła i przytuliła się do niej.
- Muszę iść porozmawiać z chłopakami.
- Zawsze ich też mogę sprawdzić.
- Wole zdać się na intuicje i zaufać im. - An pokiwała głową po czym ruda wyszła z pokoju i skierowała się do dormitorium chłopaków. Zapukała w drzwi i weszła. James spojrzał na nią smutno. Podeszła do niego.
- Rose przepraszam cię, nie chciałem cię zranić.
- Wiem.
- Chciałem cię chronić.
- Jak wszyscy.
- Wybaczysz mi? - Rose pokiwała głową i przytuliła się do niego.
- Zrób coś dla mnie.
- Co takiego?
- Nie próbuj już więcej mnie chronić. - Zaśmiała się. James przytulił ją mocniej.
- Lucas chciał z tobą porozmawiać.
- To musi poczekać, bo jest ktoś ważniejszy kogo muszę przeprosić.
- Uważaj na niego. - Rose spojrzała na niego zła. - Tylko uważaj nic więcej. - Weasley pokiwała głową i wyszła. Na korytarzu rzuciła na siebie zaklęcie kameleona i zeszła do lochów. Prześlizgnęła się z kimś do Pokoju Wspólnego ślizgonów i poszła do dormitorium Skorpiusa. Zapukała po czym weszła i zdjęła z siebie zaklęcie.
- Rose. - Skor ucieszył się na jej widok. - Przyszłaś.
- Obiecałam więc jestem.
- Rose ja...
- To ja cię przepraszam. Nie uwierzyłam ci, chociaż nie miałam do tego podstaw. I jeszcze dostało ci się za to wszystko. - Skor podszedł do niej i przytulił ją mocno. Rose spojrzała mu w oczy i zaczęła się do niego przybliżać. Ich usta złączyły się w pocałunek. Pocałunki były powolne i namiętne. Skor pociągnął ją za sobą i usiedli razem na łóżku nie przerywając pocałunków. Ruda oplotła jego szyję i przybliżyła do siebie. Skor zanurzył jedną rękę w jej czerwonych włosach, a drugą błądził po plecach. Oderwali się od siebie i spojrzeli sobie w oczy. Blondyn przybliżył ją do siebie i przytulił. Poczuł się tak jak wtedy pod drzewem, gdy byli tylko oni. Ruda czuła, że w jego ramionach nic jej nie grozi. Czuła się bezpiecznie i pewnie. Wtuliła się w niego bardziej. Skor pocałował ją w głowę. Do dormitorium przyszedł Ashton.
- Rose, An cię potrzebuję. - Ruda spojrzała zdziwiona na Skorpiusa i pobiegła do swojego dormitorium. Zobaczyła Anabelle skuloną na podłodze i płaczącą. Koło niej leżała list. Weasley podniosła go i przeczytała. Łza poleciała jej po policzku. Usiadła koło Anabelle, przytuliła ją i zaczęła gładzić po plecach. An wtuliła się w nią i zaczęła mocniej płakać. Siedziały tak razem w ciszy.


1 komentarz: